/

Recenzja opony Challenge Getaway XP

5 minut czytania

Challenge accepted! Można byłoby powiedzieć, widząc kolejną gumę marki znanej wcześniej głównie z opon przełajowych. Po najnowszym Gravine, które także testowaliśmy, tym razem przyszła pora na Gateway XP, czyli „tę wzmacnianą!”.

W tym sezonie letnim wzięliśmy na warsztat dwie nowe opony Challenge z całej kolekcji, znając wcześniej inne jej dokonania i obserwując rozwój, jaki przechodzi. Ja osobiście gumy Challenge uwielbiam, pod jednym wszakże warunkiem – wolę, żeby zakładał je kto inny na obręcze. Z niewielkimi wyjątkami do tej pory zwykle ten montaż był trudny. Tu odstępstwem od reguły były gumy z tańszych serii wulkanizowanych, a nie ręcznie robione, z których marka, nie bez przyczyny, jest najbardziej znana. Ale uwaga, tu także rzecz się zmienia, bo i niektóre modele nowej generacji mają być lepsze także pod tym względem – najłatwiej poznać je po małej literce E po stronie wewnętrznej! Tak się składa, że Getaway XP do tej grupy należy.

Dlaczego w ogóle lubię Challenge? Bo ta ręczna robota i wykorzystanie możliwości własnej fabryki w Tajlandii w oparciu o know-how europejskich założycieli dają wyjątkowe połączenie bardzo dobrej przyczepności i niskich oporów toczenia. To przydatne w przełajach, gdzie marka cieszy się zasłużoną renomą, ale i na gravelu, bo kto nie lubi podobnego połączenia? Fakt, że Challenge wykorzystuje rozwiązania sprawdzone przez dziesięciolecia w sztykach w oponach typu bezdętkowego to rewelacja – bo mamy nowoczesne gumy, które nie są aż tak kłopotliwe w montażu jak te wspomniane, które wymagały klejenia.

A Challenge generalnie wybrał własną drogę by zbudować oponę, powiedzmy, idealną na szutry. Tak jak w przełajach nie ma tu twierdzenia, że jeden model będzie idealny na każde warunki, są za to bardziej wyspecjalizowane. Ale, co ciekawe, konsekwentnie jest czerpanie z dziedzictwa – dlatego też ich opony gravelowe przypominają kształtem bieżnika te z CX, tyle, że w większej skali. Gateway jest pod tym względem o tyle wyjątkowy, że nie ma swojego przełajowego odpowiednika. A zamian za to uzupełnia ofertę, wchodząc między Gravel Grindera, a Gravine. Dla przypomnienia – ten pierwszy to semislick, ze środkiem niczym pilnik, ten drugi to już guma z bieżnikiem pełną gębą.

A Getaway? To coś po środku, z bieżnikiem, ale bardzo niskim – tu nie chodzi o jego ilość, ale jakość.

Żeby było jeszcze ciekawiej, to Getaway nie jest także oponą zupełnie nową, za to świeża jest jej wersja XP. To odpowiedź Challenge na potrzeby ścigających się, szczególnie tych w ultra. XP to skrót od Xtra Protection, a Getaway XP to po prostu wersja wzmacniania tego modelu. Bo nawet jeśli kocham miłością pierwszą Challenge, to świadomość, że standardowe gumy tej marki mają niemal przezroczyste boczne ścianki jak do tej pory powodowała we mnie lekkie poczucie niepewności – uda się czy nie uda? Moja para Gravine przeżyła sporo, w tym wyścig UCI w Izerach, ale kolega „z pracy” Cory Benson z Bikerumora niedawno prezentował mi z dumą dziurę na palec w takiej samej gumie. Dlaczego nie użyć więc dodatkowej ochrony?

Standardowa osnowa SuperPoly Challenge ma gęstość aż 260 TPI i to ona odpowiada za słynne delikatne dopasowywanie się do podłoża. Dotychczasowe gumy marki miały pod paskiem bieżnika dodatkową taśmę także z ciasno upakowanych włókien, nazwaną Corazza Armor Silver. W wersji XP ta dodatkowa warstwa sięga od brzegu do brzegu opony i nazywa się… Corazza Armor Gold (bo dlaczego nie). Dodatkowo także brzeg opony jest specjalnie wykończony, by lepiej znosić tarce wynikające z pracy gumy o obręcz.

Potwierdzam – nowe opony Getaway XP montuje się łatwiej! Co więcej, dodatkowa warstwa sprawia, że także dłużej trzymają zalane mlekiem powietrze. Naturalna guma, którą Challenge stosuje zwykle już sama w sobie powoduje, że tubelessowanie jest prostsze, bo gumy dobrze trzymają ciśnienie na obręczy. Da się je napompować zwykle bez problemu nawet bez uszczelniacza. Po ułożeniu wysokim ciśnieniem ważne jest to, by od razu wybrać metodę zalewania przez wentyl. Tym razem po pierwszej jeździe musiałem raz jeszcze dolać mleka, by uzyskać absolutną szczelność, od tej pory wystarcza tylko sprawdzanie ciśnienia przed jazdą. Opony po założeniu na koła Fulcruma Wind 42, o wewnętrznej szerokości 23 mm, miały dokładnie 40 mm.

Wrażenia z jazdy

Opony były testowane w dwóch rożnych rowerach, na przemian z innymi kołami i oponami, przez dwie osoby. Jeździły w nowym Treku Checkmate i Vividzie. Najbardziej zaskakujący może być fakt, jak lekko potrafią się toczyć, mocno napompowane przypominając pod tym względem opony szosowe. To zasługa bardzo gęstego bieżnika na środku, który tworzy niemal jednolity pasek. W przeciwieństwie jednak do najmodniejszych obecnie opon gdzie ten pasek jest gładki – typu Girona Bontragera czy Pathfinder Specializeda – tu bieżnik nadal istnieje, co przydaje się wtedy, gdy nawierzchnia nie jest absolutnie czysta i przyczepność się przydaje. Naturalna guma sprawia, że nawet przy wysokim ciśnieniu typu 40 PSI ten bieżnik nadal zachowuje swoje właściwości.

Opony tym razem ważyły rzeczywiście deklarowane +/-550 gramów sztuka – a odchylenia typu 10 gramów, a nawet więcej w przypadku modeli wykonanych ręcznie zdarzają się regularnie. Poza rozmiarem 40 mm dostępny jest też 45 mm – to info dla zainteresowanych. Osobiście bardzo przypadł mi do gustu fakt, że gumy na całej szerokości mają podobą wysokość klocków bieżnika, co sprawia, że są bardzo przewidywalne w zakrętach. W dodatku nawet na sypkim podłożu pozostają przyczepne. Funny fact – nowe się tak kleją, że… na wrocławskich wałach drobny żwir sypał się z kół, tak ciągnęły drobiny. Po kilku jazdach ten efekt ustaje.

Czy są bardziej odporne na przebicie niż zwykłe, które ważą 50 gramów mniej? To trudne do porównania, w każdym razie jeszcze, po dwóch miesiącach, nie udało mi się ich przebić! Za to zdecydowanie nie zauważyłem w wersji XP pogorszenia właściwości jednych – te tradycyjnie są na najwyższym poziomie.

Podsumowanie

Nowa wersja opony Getaway Challenge to tradycyjnie najwyższa jakość wykonania i bardzo dobre własności jezdne. Dodatkowa warstwa ochronna ma sprawić, że trudniej będzie ją przebić, tym samym wydaje się być to model idealny do ścigania.

Sugerowana cena detaliczna wynosi 359 zł.

Opony do testu dostarczył polski dystrybutor Forcebike.pl

Redaktor naczelny Magazynu BIKE.
Dla ETNH dzieli się ogromnym doświadczeniem w branży pisząc o gravelach.

Ciągle w siodle, bez względu na to, czy był to kiedyś rower XC, czy częściej gravel jak obecnie. Nie boi się zmian i nowych wyzwań.

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzednia hstoria

Test stalowego gravela Anty

Następna historia

Test Anty Gravel CRE

Ostatnie autora

Test Anty Gravel CRE

Rowery custom mają to do siebie, że można je stworzyć od podstaw. W przypadku warszawskiej Anty…

0
Would love your thoughts, please comment.x