Rowery
Zacznijmy od rzeczy najważniejszych, czyli rowerów. Do testowania było ich prawie 30. Od szos, przez gravele, lekkie wyścigowe mtb oraz sprzęty do ciężkiego łupania. Największym zainteresowaniem cieszyły się elektryki i to tam dało się słyszeć najwięcej okrzyków euforii podczas rund testowych.
Same testy, to godzinne rundy testowe pod opieką przewodników. Okoliczne lasy słyną ze świetnych szutrów (wiemy, bo gravelowe ustawki najczęściejprzebiegają właśnie po okolicy). Dla fanów cienkich opon, nie zabrakło idealnych nitek asfaltu. Amatorzy gravitacji mogli czuć niedosyt. Dropów z garażu testy nie przewidywały.
Mimo obecności graveli, dla mnie rowerem testów był Lumen eRide 910. Elektryczna trailówka z genialnym silnikiem TQ, która w najwyższym wariancie waży coś w okolicy 15kg. Jeśli chciałbym rower do zabawy z górach, to właśnie ten!
Piwo i kiełbasa!
No dobra. Nikt przecież nie przychodzi na takie imprezy, aby testować rowery, tylko załapać się na darmowy katering! A było się na co załapać, to od przekąsek bolały brzuchy, grill pracował przez cały dzień pełną parą, a kilkadziesiąt litrów krafrowego piwska z nalewaka zainstalowanego na stałe w Dobrym Kole robiło wrażenie (szczególnie w poniedziałkowy poranek!!!).
Rowerowe święto
Atmosfera rowerowego święta, które zwykle występuje podczas imprez rowerowych, takich jak ustawki, wyścigi czy wycieczki rowerowe, udzieliła się i tej niedzieli.
Dużo energii, entuzjazmu i pozytywnego nastroju. Mimo komercyjnego charakteru wydarzenia – w końcu takie testy mają zachęcić do zakupu, przypominało to bardziej rowerowy piknik. Z socjologicznego punkt widzenia, Dobre Koło robi kapitalną robotę tworząc na katowickim Giszowcu wyjątkowe miejsce ingerujące społeczność rowerową. To też przykład, że da się połączyć udanie biznes z dobrą zabawą. W niedzielę wszyscy bawiliśmy się świetnie!