Skip to main content

Ten sezon to dla mnie przede wszystkim szybka jazda. Opony do gravela, które dobrze trzymają się szutru, ale nie spowalniają na twardych nawierzchniach, stały się moim małym obsesyjnym tematem. Testuję sporo modeli, ale obecnie najczęściej jeżdżę na trzech: Schwalbe G-One RS Pro 45c, Rene Herse 44c Corkscrew Climb TC Extralight i właśnie na Hutchinson Caracal Race 45c.

Szybkie opony bez przesadnego bieżnika sprawdzają mi się najlepiej – zwłaszcza odkąd przesiadłem się na bardziej aerodynamiczną ramę. Takie zestawienie dobrze się spisuje na mieszanych trasach, gdzie sporo jest asfaltu i twardych szutrów. Szybka jazda na gravelu wcale nie musi oznaczać ścigania się – to po prostu inny rodzaj frajdy z pokonywania kilometrów, kiedy rower lekko sunie do przodu, a Ty możesz po prostu cieszyć się trasą.

Od francuskiej tradycji do polskiej rzeczywistości

Hutchinson to marka z ponad stuletnią historią, której początki sięgają XIX wieku i czasów pierwszych rowerowych opon pneumatycznych. Francuzi od lat łączą doświadczenie zdobyte w motorsporcie i kolarstwie, a ich zakład w Châlette-sur-Loing pozostaje jednym z nielicznych w Europie, gdzie opony wciąż powstają od A do Z. To właśnie tam produkowane są modele z najwyższej serii Racing Lab – tworzone we współpracy z zawodnikami i testowane na trasach World Touru.

Na Zachodzie Hutchinson cieszy się dobrą renomą i ma grono wiernych użytkowników, ale w Polsce sytuacja wygląda znacznie gorzej. Marketing praktycznie nie istnieje, dystrybutor – kimkolwiek jest – raczej nie pomaga, a opony bywają dostępne tylko w kilku sklepach internetowych (najczęściej zagranicznych). Nasze Caracal Race dotarły do nas bezpośrednio od producenta – i gdyby nie fakt, że naprawdę chcieliśmy je przetestować po świetnym wyniku w Bicycle Rolling Resistance, pewnie nigdy nie znalazłyby się na naszych kołach.

Budowa i technologie

Sercem Caracal Race jest ultralekka i elastyczna osnowa o gęstości 127 TPI, wykonana w technologii SwiftEasy. To właśnie ona odpowiada za charakterystyczny „road-feel” tej opony – miękką pracę na nierównościach, świetną trakcję i minimalne opory toczenia.

Hutchinson zastosował swoją najnowszą mieszankę gumy – Mach Tread 3.0 i dużo tu marketingowego pierdololo. Została zaprojektowana z myślą o maksymalnym toczeniu na twardych nawierzchniach, ale z dodatkiem przyczepności potrzebnej na ubitym szutrze. To formuła typowo wyścigowa, bez kompromisów w stronę wytrzymałości czy wszechstronności.

Centralna część bieżnika jest niemal gładka, co gwarantuje prędkość na asfalcie i twardym szutrze. Boczne mikroklocki zapewniają minimum kontroli w zakrętach i na lekkim piachu – ale nie ma co się oszukiwać, to opona stworzona do suchych, szybkich tras.

Opona w pełni przystosowana do systemu bezdętkowego. Montaż tubeless jest prosty – Caracal Race „klika” na obręczy bez nadmiernych nerwów i można ją spokojnie uszczelnić standardowym mlekiem.

Rozmiary i waga: 700×45c – ok. 570 g. Dla szerokości 45 mm to wynik w normie – szczególnie w kontekście tego, że opona po nałożeniu na obręcz o wewnętrznej szerokości 25 milimetrów, realnie wychodzi 47c.

Caracal vs. Caracal Race – czym się różnią?

Na papierze obie opony mają podobny profil i wyglądają jak bliźniaki, ale w praktyce to dwa różne światy.

  • Caracal (bez dopisku Race) – opona bardziej uniwersalna. Posiada warstwę ochronną Hardskin, więc jest cięższa, mniej sprężysta, ale za to odporniejsza na przebicia. To wybór dla agresywnie jeżdżących, bikepackersów i tych, którzy szukają jednego kompletu do wszystkiego. Ma większe opory toczenia (wg Bicycle Rolling Resistance dwukrotnie większe!), ale daje spokój w głowie i większy margines błędu w terenie.
  • Caracal Race – odchudzona, pozbawiona Hardskin. Cała konstrukcja jest podporządkowana lekkości i szybkości. Waży mniej, toczy się szybciej, daje poczucie jazdy niemal jak na oponie szosowej – ale kosztem mniejszej odporności. To opcja race-day, nie codzienna guma do miasta i lasu.

Twarde dane z testów (Bicycle Rolling Resistance):

  • Caracal Race 40c: 13,6 W oporu toczenia przy 2,3 bara – wynik lepszy od wielu topowych opon szosowych (np. Conti GP5000 S TR). Została tam uznana za najszybszą gravelową oponę ever!
  • Caracal (wersja standardowa) wypadł zauważalnie wolniej – bliżej 24 W w tych samych warunkach.

Różnica jest więc realna: Race to ścigant, a zwykły Caracal to raczej turysta, pozbawiony tej całej magii niskich oporów toczenia (zalatuje kiepem czyli).

Andrzej to jebnie!

Pierwszy kontakt z Caracal Race 45c to czysta przyjemność. Opona jest mięciutka, elastyczna, sprężysta – bardziej przypomina naturalny kauczuk niż twardą, plastikową gumę z Zetora. Na rowerze daje to genialne odczucie: lekkość, płynność, świetny komfort na szutrze i wibracje tłumione jak w topowych szosowych slickach.

Ale ta początkowa euforia nie trwała długo. Już drugiego dnia jazdy zaliczyłem rozdarcie bocznej ścianki. W normalnych warunkach taki wyrok oznacza koniec jazdy i definitywny pogrzeb opony. Tutaj, ku mojemu zdziwieniu, udało się ją uratować – knot złapał w tej ultra-miękkiej, cienkiej ściance, mimo że nie dawałem na to większych szans.

Ten epizod był kubełkiem zimnej wody: Caracal Race to naprawdę rasowy wyścigowiec, ale przy tym delikatny. Daje niesamowite wrażenia, ale wymaga świadomości, że płacimy za nie mniejszym marginesem bezpieczeństwa.

Jak jeździ Caracal Race 45c

Po tym niefortunnym incydencie drugiego dnia, kiedy boczna ścianka poszła z hukiem, spodziewałem się, że Caracal Race już zawsze będzie moim „delikatnym dzieckiem”. Ale nie – kolejne setki kilometrów, w tym jazda po górach w trudnych warunkach, pokazały, że ta opona potrafi zaskoczyć wytrzymałością. Ani jednej kolejnej awarii, ani jednej dziury – ten pierwszy przypadek uznaję za czysty pech.

Na twardym szutrze

Tutaj Caracal Race pokazuje swoją prawdziwą twarz. Opona dosłownie płynie po ubitych drogach, toczy się lekko i szybko, a przy tym daje świetne tłumienie drobnych wibracji. Na długich, prostych odcinkach masz wrażenie, że jedziesz na rowerze szosowym – tylko że w środku lasu.

Na asfalcie

To już w ogóle inna liga. Centralny, niemal gładki bieżnik sprawia, że rower przyspiesza jak rakieta, a przy wyższych prędkościach jedzie się na niej niemal bez wysiłku. To jedna z tych opon, które powodują, że gravel staje się drugim rowerem szosowym.

W zakrętach

Tutaj czekało mnie największe zaskoczenie. Boczne mikroklocki, które wyglądają raczej symbolicznie, w praktyce robią robotę. Caracal Race wchodzi w zakręty pewnie i stabilnie. Nie ma tu nerwowości ani uślizgów, które często trapią semi-slicki.

W trudniejszym terenie

W górach, na bardziej wymagających odcinkach, spodziewałem się, że Race polegnie – cienka ścianka, brak Hardskinu, miękka guma. Tymczasem ani razu nie poddała się, ani razu nie złapałem kapcia. Oczywiście w piachu czy błocie to nie jest jej świat, ale na kamieniach i trudniejszych fragmentach poradziła sobie lepiej, niż się spodziewałem.

Podsumowanie

Hutchinson Caracal Race 45c to opona, która przenosi gravela na poziom prędkości, o jakim jeszcze kilka sezonów temu mogliśmy tylko marzyć. Miękka, sprężysta i szybka jak szosa, a przy tym zaskakująco dzielna w górach i trudniejszych warunkach. Ma swoje kaprysy – cienkie ścianki i brak dodatkowej ochrony wymagają rozwagi – ale kiedy wiesz, do czego jej używać, odwdzięcza się czystą frajdą z jazdy. To nie jest guma „do wszystkiego”, ale jeśli chcesz poczuć, jak smakuje wyścigowy gravel w wersji superszybkiej, Caracal Race zrobi to lepiej niż większość konkurencji.

Na dodatek nie jest wcale droga – w zagranicznych sklepach internetowych można ją kupić w okolicach 200 zł za sztukę. To sprawia, że Caracal Race jest nie tylko piekielnie szybka, ale też turbo dobrą gumą w kategorii „value for money”.


Tekst: Michał Góźdź
Zdjęcia: Michał Góźdź, Katarzyna Jasińska