/

Loca Carbon Gravel – Test/Recenzja

8 minut czytania

Wrocławska manufaktura rowerowa Loca Bikes, konsekwentnie realizuje plan budowania customowych rowerów “dla mas”, wypełniając niszę pomiędzy drogimi, w pełni personalizowanymi buildami, a gotowcami kupowanymi online lub ściąganymi ze sklepowych półek.

Karbonowy gravel, którego testowaliśmy, jest jedynym rowerem, bazującym na ramie pochodzącej spoza Polski. Cała reszta oferty Loca Bikes, aluminiowe gravele i rowery miejskie, powstają w oparciu o ramy spawane w Gliwicach. Również najciekawszy z całej oferty, stalowy gravel produkowany we współpracy z jedną z najbardziej uznanych osób tworzących ramy na zamówienie – Kamilem Uścieńskim z Kajak Custom, powstaje oczywście w Polsce.

Stalówka od Loca Bikes, to lux wariant – włoskie rurki Columbus Zona oraz części Paragon Machine Works, to nie są tanie rzeczy.

Na karbonowej Loce przejechałem około 700 kilometrów w warunkach polskiego grudnia i stycznia. Wystartowałem też w zimowej inauguracji gravelowych wyścigów w 2022 – Wataha Ultra Race. Czas na podsumowanie testu i recenzję tego roweru.


Słowo wstępu o koncepcji

Loca na dostawcę karbonowej ramy wybrało sprawdzonego producenta. Chińska Carbonda od 18 lat produkuje ramy i komponenty. Europejscy klienci są oswojeni z tą marką za sprawą możliwości zakupu pojedynczych sztuk przez platformę spod znaku alibaby. Internet i opinie użytkowników potwierdzają, że Carbonda CFR707, to sprawdzona baza do budowy gravela. Brzmi nieźle. Wspomniany custom w tym przypadku polega na indywidualnym doborze malowania (można wybierać z dostępnych wariantów), które robi wrocławski DreamWorkers, oraz doborze komponentów (grupy osprzętu/koła).

Dostarczony do testów rower, skonfigurowany był w najwyższym możliwym do wyklikania na stronie wariancie. Pełna grupa GRX RX800 + upgrade od Garbaruka. Owalna zębatka 42t, specjalny wózek, obsługujący świetnie wyglądającą, niesamowicie lekką (302g !!!) kasetę o dużej rozpiętości 10-50t. Garbaruk umie w bling-bling. No i koła VYTYV (nazwa to marketingowy majstersztyk – tak wiem). Koła jak na gravela niepokojąco lekkie. 1350g na dt350, to brzmi jak kłopoty. 
Cały powyższy setup w rozmiarze L, z siodełkiem Fizik Monte, aluminiową kierownicą 44cm i karbonową sztycą waży bardzo przyzwoite 8,3kg. 

GEO

Nie trzeba zaglądać w cyferki (zaraz tam zajrzymy), żeby stwierdzić, że to nie jest rasowa wyścigowa maszyna. Mocno lansowany obecnie trend progresywnej geometrii, niskich, długich rowerów, kompensowanych krótkimi mostkami, obszedł się z Locą litościwie. Dla rozmiaru L, stack wynosi 596 mm, a reach 400 mm, co w efekcie daje bardzo neutralny stosunek 1.49:1 (Stack-to-Reach Ratio). To raczej nowoczesny rower do komfortowego podróżowania, niż racingowa rakieta, na którą od samego patrzenia boli dolny odcinek kręgosłupa. 

Szczegółowe dane o geomerii ramy dostępne są na stronie Loca Bikes.
Zachęcam też do porównania, jak wypada w porównaniu z innymi rowerami w serwisie Bike Insights, tutaj przykładowe porównanie z Ibisem Hakka MX, którego ujeżdzałem cały miniony sezon.

What are we driving? Ha?

Rama może się podobać, ma proporcjonalnie skomponowane przekroje, umiejętnie operuje grubościami, tam gdzie jej potrzeba (okolice suportu, dolna rura), ujmując tam gdzie można zyskać na wadze (tylne widełki – nie, nie uginają się). Ma nowocześnie, mocno opadające tylne widełki z fancy wzmocnieniem, kiedy łączą się z podsiodłówką i zupełnie nieprzystającą do tej nowoczesności, wysoką główkę. Jest wewnętrzne prowadzenie przewodów, dużo punktów montażowych na bidony i torby (2 bidony w ramie, 1 pod dolną rurą, punkt montażowy torby na górnej rurze i po 3 śruby na widelcu z każdej strony). Jest tradycyjny, nakręcany suport BSA-68mm i opcja montażu błotników.

Na koniec najważniejsze, ogromne prześwity mieszczące opony 700x50c. Kiedyś prawdziwy fatbike wśród graveli, dziś wyznacznik nowoczesnych konstrukcji z zacięciem przygodowym. Rama waży wg danych producenta ok 1300g, lekka nadwaga, dzięki której możesz spać spokojniej.

Podjazdy

Na rowerze bardzo szybko i bez kombinowania można zająć wygodną i komfortową do wspinaczki pozycję. Zaproponowany 90mm mostek w połączeniu z oemową kierownicą o szerokości 440mm i minimalnej flarze, to “bezpieczny środek” dla rozmiaru L, który podpasuje większości. Rower z racji swojej wagi (w dużej mierze dzięki obłędnie lekkim kołom) niesamowicie przyspiesza.

W łatwym terenie, na szutrowo-asfaltowych podjazdach w połączeniu z wytrenowanym zawodnikiem, karbonowa Loca to prawdziwie zabójcze kombo dla konkurencji.

Podczas podjazdów branych na twardo, na stojąco, nie ma się wrażenia wiotkości ramy. Sztywne osie dobrze trzymają koła, tarcze nie dzwonią, a transfer mocy trafia dokładnie tam gdzie powinien. Ogromny zakres miękkich przełożeń (dzięki kasecie 50t) i owalna zębatka korby, pozwalają dzielnie znosić nawet kilkunastoprocentowe podjazdy, bez walki i konieczności “udeptywania kapusty”. Wszystko to działa świetnie, kiedy pozostajemy na szutrowych sztajfach, problem zaczyna się w poważniejszym terenie – opony Panaracer Gravel King SK 50c, jak sama nazwa wskazuje, może i są królami szutru, ale strome, kamieniste i błotne odcinki pod górę, zdecydowanie nie są ich domeną. Zmiana opon na wariant z agresywniejszym bieżnikiem (nawet kosztem wielkości balona), otworzy drogę do prawdziwie terenowej jazdy pod górę. 

Zjazdy

Oczywistym jest, że beneficjentem nowoczesnej, progresywnej geometrii, która szturmuje obecnie gravele jest kierunek “w dół”. To właśnie na zjazdach korzyści z długich, niskich ram, krótkich mostków są największe. Loca umiarkowanie wpisuje się w ten trend. Na zjazdach jest tylko poprawnie. Szybkie odcinki szutrowe, kiedy pędzimy w dół cechuje bardzo duża stabilność roweru, niestety objawia się nadsterownością przy zmianie kierunku jazdy przy dużych prędkościach. Trzeba przyzwyczaić się do tej sytuacji, bo początkowo ma się wrażenie, że koleiny trzymają rower w torze jazdy, nie pozwalając skręcić. W technicznych, gravelowych tarapatach, ciasnych agrafkach, samo inicjowanie skrętu kierownicą, to będzie za mało. Spora baza kół, powiększona jeszcze objętością opon, prawie 50mm offsetu widelca, wymaga sporej aktywności i balansowania, aby wywinąć się ciasnego zakrętu. 

Oddajmy jednak – rower bardzo stabilnie prowadzi się w dół, nie ma ma nerwowości, co będzie istotne po obwieszczeniu bikepackingowy szpejem i wielodniowych podróżach. Do tego rama i widelec, świetnie tłumią nierówności, działając na rzecz komfortu jazdy – oczywiście w zakresie na ile to możliwe w konstrukcji bez amortyzacji. Duże prześwity w ramie umożliwiają wsadzenie baloniastej opony na obręczy 700c, dając pole do popisu jeżdżenia na bardzo niskim ciśnieniu. Robi się z tego superkomfortowy zestaw do podróżowania.

Podsumowanie i co boli?

Gravelowa Loca, to bardzo poprawny rower, do zbudowania którego została wybrana sprawdzona platforma – rama Carbonda CFR707. Największym plusem jest tutaj możliwość customizacji osprzętu i indywidualnego projektu malowania. Co prawda na stronie www nie możemy wybierać spośród nowoczesnych, 12-rzędowych elektronicznych grup srama, ale opcji jest sporo. To oczywiście tylko propozycje. Loca deklaruje spełnienie wszystkich życzeń dotyczących konfiguracji (w ramach dostępności części oczywiście).

Zaproponowany przez Locę wariant budowy roweru w oparciu o GRX RX800 + komponenty Garbaruka, to obecnie najlepiej działający mechaniczny wariant napędu z miękkimi przełożeniami.

Użycie kasety i wózka modyfikującego przerzutkę GRX od ​​Garbaruka, przenosi kulturę pracy napędu na poziom niedostępny dla fabrycznych wariantów Shimano. Brawa za możliwość takiej customizacji na poziomie zamówienia.

Testowany egzemplarz, to model przedprodukcyjny, rower demo i zakładam, że wszystkie wymienione poniżej przypadłości mogą zostać wyeliminowane. 

Pierwszy zgrzyt, to lakier. Samo pomalowanie jest ok, ale problemem jest trwałość lakieru. Odpryski w miejscach narażonych na kontakt z… czymkolwiek są widoczne i powstają bardzo szybko. Mocowania bikepackingowych toreb, które są bezlitosne dla ram i normalnie powodują szybko wytarcie i matowienie lakieru, tutaj powodują zdrapanie wierzchniej warstwy. Ewidentnie coś poszło nie tak.

Sprawa druga, to przewody w ramie – ich telepanie i obijanie się podczas jazdy o wnętrze ramy, doprowadza do białej gorączki. Można się z tym oswoić po czasie, ale heloooooł. Mamy 2022 rok, rakiety przylatują z kosmosu i lądują pionowo na ziemi, a tutaj pancerze nawalają po karbonie aż dudni. 

No i na koniec zostają koła – łatwo ulec pokusie, aby w konfiguratorze wybrać właśnie te. Są super lekkie, dobrze wyglądają i powodują, że rower niesamowicie przyspiesza.
Ale… to nie są koła do latania po gruzie i bikepackingowych wypraw. Wąska obręcz (19mm wewnętrznej szerokości), to trochę za mało na oponę 50c. Limit wagowy 90kg, mocno ogranicza grono użytkowników (jeśli doliczymy bagaż, to robi się naprawdę ciasno). Zanim dojechałem na styczniową Watahę, wylądowały w serwisie, bo szprychy latały na wszystkie strony. Ale spokojnie, to element konfiguracji – na rynku jest kilka dobrych karbonowych kół z polskich montowni, szerokich na 24mm wewnątrz i dających radę w gravelowej tyrce przez cały rok.

Kontekst konkurencji

Obok wspomnianej wcześniej możliwości doboru komponentów (spośród bardzo sensownie zaproponowanych na stronie www) i indywidualnego malowania, to cena jest największym atutem tego roweru. Za 12 800 zł dostajemy karbonowego gravela na pełnej grupie GRX RX800 (z napędem 2x, 1x jest o stówę tańszy). Dla przykładu, jeśli zostajemy w Polsce, w okolicy tej ceny, można dostać Rondo RUUT CF2 (11 900 zł) z archaicznym, mechanicznym Rivalem, lub Canyona  Grizl CF SL 7 na miksie GRX RX810/RX600 (11.299,00 zł, ale trzeba doliczyć koszty wysyłki). Sam fakt, że polska manufaktura budująca customowe konfigi, jest w stanie nawiązać cenową rywalizację z Canyonem, który zamiata wszystkich w kategorii cena/osprzęt, świadczy bardzo dobrze o wycenie tego zestawu.

Rower w testowanej konfiguracji, obejmującej upgrade o Garbarukowe zabawki i karbonowe koła (ale wiemy, że jeśli budować, to nie na tych), wyceniony został na 16 530 zł. Loca udziela 5 letniej gwarancji na ramę i widelec, oraz 2 lata na pozostałe komponenty.

tl;dr

Loca Bikes stawia na własne konstrukcje i w imponującym stylu rozwija linię graveli i rowerów miejskich budowanych z materiałów możliwych do obróbki tutaj w Polsce. Karbon z uwagi na kosztowny proces technologiczny, wymaga masowej produkcji, co w oczywisty sposób rozmija się z indywidualnym podejściem do każdego projektu. Karbonowy gravel od Loca Bikes nie będzie najczęściej wybieranym gravelem z oferty, ale to przemyślane uzupełnienie portfolio tej manufaktury.

Jeśli tylko na etapie produkcyjnym wyeliminowane zostaną przypadłości, które zaobserwowałem w testowanym modelu, to będzie komfortowy, lekki i świetnie skrojony cenowo rower dla szukających czegoś innego, niż masowo ściągane z półek (sklepowych lub internetowych) gravele.

PS
Koniecznie musicie zobaczyć jak Loca Bikes rozwija linię swoich rowerów miejskich, bo tam dzieje się najwięcej. O tutaj. Przeczytajcie również REPORTAŻ: LOCA BIKES – ROWER DO MIASTA.

Redaktor naczelny Magazynu ETNH.

Brzmi poważnie! Od 20 lat inspiruje do podróżowania po górach. Inicjator polskiej sceny enduro, obecnie pasjonat graveli, wyścigów ultra i bikepackingu. Stale trzymający rękę na pulsie aktualnych trendów.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzednia hstoria

Gravelem na polskim biegunie zimna

Następna historia

Zimowa Wisła 1200, czyli jak zrobić dobrze sobie i innym

Ostatnie autora

0
Would love your thoughts, please comment.x