Skip to main content

40 mm do nieba, czyli nowa filozofia prędkości przez trzęsawkę

Po czterech latach grzebania, testowania i zapewne licznych upadków testowych riderów oraz słabej ochrony tajemnicy przed oczami reporterów podczas Traka 2025, Canyon we współpracy z DT Swiss wytacza swoje najcięższe działo: amortyzator F 132 ONE, który – uwaga – wygląda!

40 mm skoku może brzmieć jak „meh” dla górali, ale w świecie graveli to jakby dać espresso kolibrowi – nagle wszystko się robi szybsze i bardziej flow. Dzięki technologii LINEAIR mamy mieć czułość na małe nierówności jak u kota stąpającego po żwirze, a przy tym tłumik PLAINGAIN ogarnie większe bomby tak, że nie musisz zbierać plomb z zębów po każdej sekcji kamlotów.

Kliknij i jedź – czyli PUSHCONTROL

Masz dość zabawy zawieszeniem w stylu: zatrzymaj się, pogrzeb w tłumiku, znowu jedź? My też. Dlatego Canyon wprowadza PUSHCONTROL, czyli blokadę, którą aktywujesz z kierownicy jednym kliknięciem. Wjeżdżasz na podjazd? Klik – masz sztywny widelec jakby nigdy nic. Wjeżdżasz w szuter z dziurami po meteorytach? Klik – i zawieszenie znowu działa. I to wszystko bez puszczania kierownicy, nawet z dolnego chwytu. Magia.

Estetyka inżynierii: widelec, który wygląda jakby zawsze tu był

Amortyzatory na gravelach zwykle wyglądają jak przeróbki z katalogu Frankenstein Bike Parts™. Ale ten – nie. Canyon i DT Swiss zadbali, żeby F 132 ONE wyglądał jak część roweru, a nie przeszczep. Mamy wewnętrzne prowadzenie linek (tak, także od PUSHCONTROL), a nawet miejsce na montaż bagażników po bokach za pomocą doczepianych dynksów – po 3 kg na stronę, co pozwala na lekkie bikepackingowe wypady lub… podwieszenie dodatkowego zapasu izotoników (sic!).

A reszta? Jeszcze szybciej, jeszcze drożej

Nie samym amortyzatorem RIFT żyje Grail. Canyon wrzuca nowe kokpity (Gear Groove CP0047 Pro), flarowane baranki (16°), a każda wersja CFR i CF SLX dostaje też pomiar mocy. Oczywiście wszystko spięte w całość kołami DT Swiss GRC i GRX-ami Di2 lub SRAM AXS, jak kto lubi.

Topowy Grail CFR RIFT z GRX Di2 kosztuje 35.999 zł, a więc dokładnie tyle, ile warta jest twoja dusza, jeśli ścigasz się w Unboundzie i chcesz ukończyć z uśmiechem, nie spazmami.

Podsumowanie dla leniwych (czyli wszystkich gravelowców):

  • F 132 ONE – 40 mm skoku, pełna regulacja, PUSHCONTROL z kierownicy, waga 1340 gramów (sam amortyzator, bez tych szmergli do blokady i bikepackingu).
  • Design – zintegrowany, schludny, bez wstydu przed znajomymi z szosy, ale wchodzi opona 50c.
  • Dodatki – mocowania pod bagażniki, wewnętrzne prowadzenie linek, geo dedykowane dla Graila i Grizla.
  • Cena – jak zawsze: boli, ale przynajmniej boli stylowo.
  • Dostępność rowerów z F 132 ONE – od 27 maja wszędzie (poza USA, bo oczywiście).

Wniosek? Canyon wypuścił coś, co nie zmieni zasad gry w gravelowym peletonie spod znaku „latania piecem po gruzie”, bo nie są pierwsi. Ale to pierwszy tak kompletny produkt. Nie wiadomo, czy purystom się to spodoba, ale jeśli RIFT ma być nową definicją „szybkiego na trudnym”, to niech inni zaczną kopiować, bo inaczej zostaną z tyłu. I to daleko.


Tekst: Michał Góźdź
Zdjęcia: Materiały prasowe Canyon