Sierpień 2021
Sklep zamykają o 13. Normalnie zignorowałbym tą sugestię wprost z google maps (no bo jak w środę, sklep do 13?), ale wyraźnie przyspieszamy, tak aby dać sobie cień szansy na zakupy czegoś do żarcia. Od dobrych 2 dni spędzamy większą część dnia w puchówkach, obserwując z niepokojem sine chmury. W głowie prowadzę grubszą rozkminę, czy na te wszystkie warstwy jakie mam na sobie ubrane, dam radę naciągnąć jeszcze kurtkę przeciwdeszczową? Temperatura wyraźnie spadła, słońce pojawia się rzadko. Hipsterskie stodoły i hamakowanie przy jeziorach musieliśmy porzucić na rzecz solidnego dachu nad głową. Zasada „tanio, ale godnie” we wsiach w otulinie puszczy boreckiej wydaje się nie obowiązywać – przynajmniej nikt o nie nie słyszał.
Solidny kawał kiełbasy myśliwskiej, ser topiony firmy Sertop, dwie czerstwe buły (choć pan zarzeka się, żę to poranna dostawa), czekolada milka z białym nalotem. 3 piwa łomża w pękatych buteleczkach 0.33l. Sklep wygląda jak kiosk obity z zewnątrz boazerią i rzeczywiście jest czynny do 13. Kiedy wpadliśmy kilka minut po, pan od czerstwych bułek był już okrakiem na swojej motorynce, gotów wyruszyć w siną dal. Niedoczekanie jego.
Światy równoległe
Rozmyślam o tych światach równoległych spędzania wakacji. Nieskończenie białych plażach, błękitnej zawsze ciepłej, nigdy za zimnej wodzie, zachodach słońca w kolorze aperola. Obfitych w kulturę, trzech ciepłych posiłkach w hotelowej restauracji. Negocjacjach czy A+ w wypożyczalni, to już Clio, czy jeszcze Fiat 500. W takich miejscach filmy na youtube z manualem “jak naprawić klamkomanetkę ultegry, kiedy końcówka linki utknęła gdzieś w środku” ładują się bardzo szybko… nie to co tutaj!
Śmiała teza i naukowe dowody
Postawiłem pewną hipotezę, że trasa wyścigu grawelowego Great Lakes Gravel, może być doskonałą dla bikepackingu. Założyłem luźną jej interpretacje, trzymając się głównego przebiegu, ale śmiało zbaczając w przypadku interesujących dla formuły wakacyjnego bikepackingu atrakcji w okolicy.
Ze startu w Great Lakes Gravel w 2020 roku zapamiętałem niekończące się białe szutry wśród zielonych pagórków. Trochę tarki na drogach, kolorowych kocich łbów, trudnych technicznie singli prowadzonych wzdłuż jeziora i nieustanny wyścigowy flow napędzany furkotem kamizelek uczestników. Do tego ciepłą jesień, jej mgliste poranki, zimne wieczory, wszystkie krowy świata i masę ptaków. 480 kilometrów. 2 dni ścigania… lub tydzień bikepackingu z dala od cywilizacji. Brzmi jak plan.
Potwierdzenia hipotezy postawionej na wstępie podjąłem się w tandemie – Katarzyna jako najlepsza z żon, najlepiej też umie w bikepacking. Ten eksperyment był naszymi wakacjami.
Obmyśliliśmy tą przygodę sobie tak. Po pierwsze – unikać booking.com, brać to co przyniesie droga. Spać w fajnych miejscach. Poznawać jak najwięcej ludzi i ich historii. Być blisko zwierząt i natury. Mniej jeść, więcej pić. Tak, aby Jack Kerouac był z nas trochę dumny.
Wspaniałe miejsce do bikepackingu?
W ciągu tygodnia podróżowania przez krainę Krainę Wielkich Jezior Mazurskich spędziliśmy sporo czasu z dala od komercyjnych atrakcji i turystycznych miejscowości. Blisko natury. Obcowaliśmy z przyrodą, poznawaliśmy ludzi i wyciszaliśmy się w środku. Świadomie wyrzekliśmy się wygód na rzecz ascezy, która prowadzi do superstanu – bycia podróżnikiem. Zdecydowaliśmy się na ryzyko kiepskiej pogody w środku lata.
Ta trasa zabiera w jedno z najładniejszych miejsc w Polsce i będzie zachwycałą z każdym kilometrem białego szutru. Ale uwaga! To trasa stworzona do ścigania. Kurczowe trzymanie się jej przebiegu w trybie wakacyjnego bikepackingu, przy błędnych założeniach na starcie, grozi śmiercią z głodu i pragnienia… i nudów.
Tak więc naładujcie do Kindla dużo ciekawych książek, zamontujcie uchwyty na widelcu do przewożenia sporej ilości alkoholu, koniecznie szerokie gumy i śmiało na spotkanie z przygodą/przyrodą. Wielkie jeziora, to wspaniałe miejsce dla bikepackingu!