Wystartowaliśmy z testem Specializeda Diverge Expert Carbon. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy, kiedy wyciągacie ten rower z kartonu i spoglądacie za okno na polską zimę, to Teneryfa.
Tę pierwszą myśl, da się całkiem merytorycznie uzasadnić, bo Diverge ma obłędny kolor, idealnie pasujący do lazurowego Atlantyku, amortyzowany widelec drugiej generacji (Future Shock 2.0) do łomotania po wulkanicznym gruzie i elektroniczną grupę SRAM Rival eTap AXS sparowaną z przerzutką GX Eagle AXS i kasetą 11-50t. Teide czeka!
Mleko i kaktusy
Pierwsze wrażenia z rundy po przydomowym gruzie potwierdzają dzielność terenową tego roweru. Karbonowe koła Roval Terra C (25 mm wewnętrznej szerokości) z oponami Speca PATHFINDER PRO 42c, to kombinacja zdecydowanie na kanaryjskie zimy. Gładki pasek na środku opony doskonale toczy się na asfalcie, a boczne klocki uruchamiają pokłady przyczepności w zakrętach. Jedyna uwaga – kanaryjskie kaktusy czekają na wasze dętki (wszystkie!). Musicie znaleźć czas między odebraniem paczki od kuriera, a wsiadaniem do samolotu na operację zamleczania kół. Inaczej nie da rady.
Rowery za kilkadziesiąt tysięcy nie mogą jeździć źle. Ten Spec na pierwszy rzut oka ma wszystko, aby jeździć doskonale w każdym kierunku. Do tego sporo miejsc montażowych dla wybierających się dalej z torbami, opcja instalacji błotników. No i najfajniejszy gadżet – schowek w ramie na kabanosy SWAT, przeniesiony prosto z Stumpjumpera. Jeździmy!