/

Knog Scout – alarm i lokalizator roweru w jednym

5 minut czytania

Knog w przemyślany sposób połączył wszystkie zalety systemu Apple AirTag za pomocą którego możliwa jest lokalizacja przedmiotów, z skutecznym alarmem, który wzbudza się, kiedy ktoś poruszy twój rower. Sprytny system montażu do roweru (w jawnym lub ukrytym wariancie) i prosta aplikacja na iOS, czynią z Knoga Scouta użyteczny gadżet w walce z amatorami cudzej własności.


Jak to działa?

Działanie urządzenia najłatwiej będzie wyjaśnić użytkownikom Applowych AirTagów. Scout, to nic innego, jak taki AirTag w obudowie ułatwiającej przykręcenie go do ramy rowerowej (pasuje do standardowych otworów montażowych na bidon) z dodatkowym alarmem (o którym później). Dla nie znających tych urządzeń spieszę z wyjaśnieniem jak to działa.

AirTag to lokalizator, którego położenie możemy śledzić, korzystając z aplikacji Find My iPhone. Urządzenie nie potrzebuje dostępu do internetu, ani nie posiada GPS. AirTag emituje zabezpieczony sygnał Bluetooth, który wykrywają pobliskie urządzenia Apple (czyli wszystkie iPhony, iPady i Maki). Urządzenia przesyłają informację o położeniu AirTaga do Applowej chmury iCloud, która z kolei jest połączona z apką Find My iPhone. Otwierasz apkę i od razu widzisz AirTaga na mapie. Cały proces jest anonimowy i szyfrowany, żeby chronić prywatność. Do tego działa mocno w tle więc zużywa niewiele energii i danych komórkowych.

Nawet jeśli nie interesują cię technikalia, z powyższego opisu wynika jedno – urządzenie działa w oparciu o technologię i ekosystem Apple. Współpracuje tylko z iPhonami. Jeśli masz smartfona z Androidem, Knog Scout nie jest dla ciebie.

Instalacja

Knog SCOUT może zostać zainstalowany w dowolnym miejscu na ramie, tam gdzie są standardowe otwory montażowe na bidon. Można to zrobić na dwa sposoby – w sposób jawny, przykręcając urządzenie i zakładając wściekle żółtą silikonową gumę. To wariant, w którym przekazujemy potencjalnemu złodziejowi komunikat „Hej! Mój rower ma Knog Scout! Nie waż się, go tknąć, bo będzie alarm, jak go ukradniesz, to i tak cię znajdę!”

Wariant drugi – dyskretny, polega na instalacji urządzenia pomiędzy ramą, a koszykiem na bidon. Knog Scout pozostaje wtedy niewidoczny, na pierwszy rzut oka, trudno odróżnić go od cześć koszyka na bidon.

W przypadku instalacji urządzenia w wariancie bez koszyka, wykorzystujemy śruby montażowe ze specjalnym patentem – musisz mieć dedykowany śrubokręt do ich odkręcenia (jest dołączony do zestawu). Oczywiście dla chcącego nic trudnego i odkręcenie ich nie będzie problemem w domowym warsztacie, ale na szybko, pod sklepem istnieje minimalna szansa, aby ktoś posiadał takie coś.

Alarm!!!

O ile funkcjonalności związane z lokalizacją Scouta można obsługiwać bez dedykowanej apki (Scout wykrywany jest jako normalne urządzenie AirTag, dodając go do urządzeń w Find My iPhone w swoim telefonie), to druga kluczowa funkcjonalność Scouta, czyli alarm wymaga instalacji już dedykowanej, bardzo prostej aplikacji. Sama apka poza kilkoma konfiguracyjnymi checkboxami i suwakami, składa się z ogromnego guzika, służącego do uzbrajania (lub deaktywacji) alarmu. Wcześniej wymaga oczywiście sparowania z naszym urządzeniem (uwaga – aby znaleźć Scouta w apce, Scout musi być podłączony do zasilania).

Potem użytkowanie jest banalnie proste – kiedy zostawiamy gdzieś rower, odpalamy apkę, naciskamy guzik, który zamienia się na czerwony (ARMED), Scout potwierdza sygnałem dźwiękowym swoje uzbrojenie. Każde poruszenie roweru, nawet delikatne podniesienie wywołuje alarm (85dB) samego urządzenia. Dodatkowo jeśli jesteśmy w zasięgu bluetootha i sparowani z apką, telefon również wydaje sygnały dzwiękowe, informując o wzbudzeniu alarmu.

W scenariuszu mniej drastycznym, przed odjechaniem, naciskamy ponownie wielki guzior w apce, dezaktywujemy alarm i jedziemy dalej.

Ostateczne rozwiazanie kwestii spokojnego snu… to nie to!

Knog Scout nie rozwiązuje oczywiście problemu kradzieży rowerów ostatecznie. Nie rozwiązuje nawet w połowie. Zdeterminowanych do forsowania zabezpieczeń, przecinania łańcuchów, i piłowania u-locków, nie odstraszy 85 decybeli piszczącego alarmu, ani żółta gumowa osłona. Instalacja Scouta, nie spowoduje też, że będziesz bez obaw porzucał swój rower w kiepskiej dzielnicy i ruszał na randkę do kina. To nie temu ma służyć.

Kiedy to na sens?

Nigdy nie zostawiaj roweru bez opieki! Ta prosta zasada jest złota, ale w rzeczywistości trudna do realizacji. Szczególnie jeśli dużo podróżujesz z rowerem, ścigasz się ultra, albo podczas bikepackingu wpadasz do miasta uzupełnić prowiant. Prędzej czy później rower zostaje przed stacją (tylko na chwile), w hotelowym garażu do którego dostęp mają wszyscy goście… i cholera wie kto jeszcze. Nawet jeśli zepniesz go linką, fajnie będzie wiedzieć, że ktoś go właśnie rusza. Dla samego ruszającego, nawet jeśli nie ma złych zamiarów, alarm będzie poważnym ostrzeżeniem, że coś się dzieje. Dla ciebie bezcenną informacją, że hot-dog na Orlenie, to może nie teraz.

Mimo że AirTagi przeżywają boom i Knog Scout nie jest pierwszym rozwiązaniem umożliwiającym lokalizację roweru za pomocą tej technologii (wcześniej na rynku pojawiły się rozwiązania umożliwiające ukrycie AirTaga w rurze sterowej amortyzatora, lub we wnętrzu opony), jest z pewnością najlepiej sprofilowanym pod potrzeby rowerzysty urządzeniem na rynku. Możliwość zlokalizowania przy pomocy Scouta zaginionego roweru w przypadku najczarniejszego scenariusza, oraz opcja prostego alarmu z powiadomieniem właściciela o jego uruchomieniu, to dużo więcej niż funkcjonalność samego AirTaga.

Czy warto?

Knog Scout waży 25 gramów, ma kompaktowe wymiary (106 mm/26 mm/8 mm) i raz naładowany (przez USB-C) działa przez 6 miesięcy. Jest całkowicie odporny na błoto i deszcz (IP67). Kosztuje 279 zł, co porównując z ceną standardowego AirTaga (około 180 zł), nie wydaje się wygórowaną ceną. Nie zastąpi solidnego zapięcia, ani zdrowego rozsądku, ale możne znacząco podnieść poziom kontroli nad rowerem, kiedy tracimy go z oczu.


Knoga Scout dostarczył do testów Bike-RS i tam najlepiej go kupić, podając hasło „robota to głupota, picie to jest życie” – podobno dają rabaty wtedy!

Redaktor naczelny Magazynu ETNH.

Brzmi poważnie! Od 20 lat inspiruje do podróżowania po górach. Inicjator polskiej sceny enduro, obecnie pasjonat graveli, wyścigów ultra i bikepackingu. Stale trzymający rękę na pulsie aktualnych trendów.

Poprzednia hstoria

Kultowa pętla na Chomontową dla ambitnych z Tremonti

Następna historia

Jack Wolfskin Morobbia Insulated Vest i Morobbia Pants TEST – kamizelka i spodnie na jesienny bikepacking

Ostatnie autora