Australijski Knog uzupełnił swój ekosystem PWR (wiele dowolnie konfigurowalnych urządzeń zasilanych jednym standardem baterii) o rozkładaną ładowarkę słoneczną, obiecując zupełną niezależność bikepackingowych przygód od cywilizacji. Jako, że my teraz właśnie w bikepackingi najbardziej, to idealna okazja, aby powiedzieć „sprawdzam”.
Ładowarki używaliśmy przez 7 dni przemierzając trasę wyścigu istraland.cc, przy bardzo różnych warunkach pogodowych. Od deszczowego i mglistego pogranicza w górach Słowenii i Chorwacji, po prawdziwie gorące dni na południu półwyspu w okolicach Premantury.
Technikalia
Knog PWR Solar 10W to kompaktowy, składany zestaw czterech monokrystalicznych paneli fotowoltaicznych. W opisie stoi, że zastosowano panele Sunpower Maxeon GEN 5 (raczej nic to nam nie mówi) i że to te same ogniwa, których używa NASA (po tym powinnismy poznać, że pewnie dobre). PWR Solar posiada wbudowany kontroler ładowania i dostarcza maksymalnie 10W przy napięciu 5V przez jeden port USB – szacunkowo 2A. Można go połączyć z powerbankiem, aby naładować energię na później, lub ładować urządzenie bezpośrednio.
Cały 5-częściowy zestaw (4 panele + 1 część z kontrolerem i gniazdkiem) jest zamknięty w wytrzymałej, gumowanej obudowie, która składa się kompaktowo na czas podróży. Całość pokryta jest powłoką ETFE Stosowana w przemyśle ma zapewnić ochronę przed ciepłem, wodą, solą, olejem i brudem. Wygląda bardzo solidnie.
Podczas transportu (złożony) panel w ma ok. 18 cm wysokości, 11 cm szerokości i ma 3,5 cm grubości. Po rozłożeniu, w trybie gotowości do pracy, długość rośnie do ponad pół metra. Waży… no właśnie. To prawie półkilowa „dachówka” – dokładnie 460 gramów.
Ergonomia
Knog z dizajnem jest bardzo do przodu. Czasami ma się wrażenie, że niektóre ich produkty są aż za bardzo dizajnerskie, kosztem ergonomii niestety. W przypadku tej ładowarki nic takiego się nie wydarzyło. Urządzenie jest do bólu proste i funkcjonalne. Podgumowana obudowa nie wyślizguje się z ręki, nawet zachlapana wodą. Zatopione w panelach magnesy, po poskładaniu ładowarki, trzymają całość w kupie. Gumowa zaślepka chroniąca port USB nie posiada żadnych ruchomych zatrzasków, działa na wcisk, minimalizując ryzyko zgubienia. Knog PWR Solar po jednej stronie posiada pierścień typu D, pozwalający powiesić ładowarkę, aby lepiej eksponować zestaw na światło słoneczne. Na górnej części obudowy kontrolera znajdują się 4 diody, sygnalizujące jak dobrze idzie przechwytywanie promieni słońca – im więcej diód zapalonych, tym lepiej ładuje. Żadnych wyświetlaczy, komunikatów dźwiękowych, parowania z apką w smartfonie. Prosto. Uff!
Użytkowanie
Bikepacking to sztuka minimalizmu. Komponowanie ekwipunku tak, aby z jednej strony zabrać wszystko, co pozwoli komfortowo nocować, przygotowywać posiłki i podróżować, a z drugiej strony radości z tego podróżowania nie odbierając. Dodatkowe 460 gramów w zamian za niezależność od źródeł prądu, wydaje się niską ceną, na jaką bez problemu się godzimy. Tylko czy to działa?
Knog PWR Solar świetnie działa w pełnym słońcu, kiedy 4 diody na frontowym panelu świecą. Deklarowane 10W, to już tyle co normalna ładowarka. Baterię Knog PWR Bank Medium o pojemności 5000mAh jest w stanie naładować w około 3 godziny. To świetny wynik, zbliżony do czasu ładowania z gniazdka. Kiedy byliśmy na południu Istrii, wszystkie sesje plażowania podczas podróży, rozpoczynały się od odpalenia panelu i podłączenia do power banku. Z doświadczenia wiemy, że dziennie potrzebujemy około 8000mAh (2x iPhone pro, Wahoo Roam i czasami podładowanie baterii w aparacie). Czyli wychodzi, że aby uzyskać niezależność energetyczną dla 2 osób (mądre słowo), potrzeba około 5h pracy panelu w dobrych warunkach słonecznych. Przy wakacyjny bikepackingu do zrobienia.
Sytuacja komplikuje się bardziej w dni pochmurne. Sino-bure chmury w górach Słowenii, nawet w środku dnia mało kiedy pozwalały zapalić trzecia diodę (z czterech), co drastycznie wydłuża czas ładowania. Optymalnymi godzinami kiedy słońce operuje najmocniej, to okolice od 11-17. Rano, nawet kiedy było już jasno i po wschodzie słońca, max. 2 diody.
Panel nie jest przeznaczony do jazdy i ładowania. Tylko jednen zaczep, uniemożliwia instalacje go na bagażu. Ciężko sobie wyobrazić jazdę po czymś innym niż gładki asfalt, aby nie spadał. Latanie piecem po gruzie, też raczej odpada, kiedy jest rozłożony i gotowy do ładowania. To zdecydowanie stacjonarne urządzenie.
Wnioski
Jeśli oczekujesz jednoznacznej odpowiedzi, czy Knog PWR Solar ma sens. Oto ona: to zależy.
Ten sprzęt nie będzie dobrym rozwiązaniem, jeśli ścigasz się ultra, bo w dzień się jeździ (i w nocy też), a nie ładuje baterie. Lepiej sprawdzi się powerbank. Z pewnością dojedziesz do mety, zanim ten się zdąży rozładować. Ten sprzęt może nie być najlepszym rozwiązaniem, jeśli wybierasz się na 3 miesiące do Patagonii i gdzie spodziewasz się kapryśnej pogody. Na takich wyprawach piasta z dynamem, będzie pewniejsza.
Przeznaczeniem Knog PWR Solar jest bikepacking. Leniwy, zgodny z rytmem dnia i urlopowego czasu. Ten panel może zdecydowanie wydłużyć czas przebywania poza cywilizacją i hotelowym pokojem.
Przy zachowaniu warunku słonecznych dni, spełni również obietnicę „całkowitej niezależności”. Traktować go należy jako uzupełnienie ekosystemu PWR Konga, a nie jedyne źródło energii. To również super atrybut przygody – wszak ten cały bikepacking, to też gadżeciarstwo.
Wyjściowa cena Knoga PWR Solar 10W to 499 zł, a sprzęt dostarczył do testów BIKE-RS.