W systemie okresowym pierwiastków obok glinu, znanego jako aluminium, znajduje się lżejszy, rzadziej używany magnez. Młoda amerykańska marka Vaast buduje z niego rowery, takie jak gravel A/1. Jeśli wierzyć obietnicom, nie ma lepszego materiału na tego typu rower. Ale to wcale nie takie proste.
Magnez ma być „75% lżejszy niż stal i 33% lżejszy od aluminium”, poza tym ma „20 razy lepiej” tłumić wibracje – zapewnia Vaast na swojej stronie firmowej. To obietnice, które stylem przypominają nieco amerykańskiego eksprezydenta Trumpa. Wspomnienie bardziej skomplikowanych liczb dotyczących materiału, takich jak gęstość, moduł odkształcalności czy trwałość, być może zbyt skomplikowałoby wymowę reklamowych sloganów.
I tak naprawdę nie ma w tym kłamstwa. Gęstość w gramach na centymetr kwadratowy w przypadku aluminium wynosi 2,7; magnezu około 1,7 grama. Ale rama z magnezu nie będzie o około jedną trzecią lżejsza niż ta z aluminium. Zbyt wiele innych parametrów ma wpływ na konstrukcję ramy, a w efekcie końcowym liczy się to, co z tego wyjdzie. Rama naszej testówki, wykonana z magnezu, ważyła niemal 1,5 kg, tym samym na poziomie znacząco tańszego Graila Canyona z aluminium.
Także możliwość powtórnego przetworzenia w 100%, jakże obiecująca, nie jest rewelacją, bo podobnie jest ze wszystkimi ramami wykonanymi z metali. Ten argument ma sens w kontrze do ram z karbonu, które w tej samej cenie są jednak lżejsze o 300-400 gramów.
Magnez nie ma dużych tradycji w budowie ram. Być może najbardziej spektakularna była magnezowa rama, a raczej odlew, z lat 80. firmy Kirk Precision, wykonana dosłownie w jednej części. Problemy techniczne i finansowe zakończyły tę próbę. Obecnie w branży rowerowej magnez występuje przede wszystkim jako składnik stopów i odlewy w goleniach amortyzatorów. Jeśli chodzi o spawanie rur, Vaast jest tym samym praktycznie poza konkurencją. Skąd więc pomysł na dobór materiału? Marka należy do holdingu UWHK (United Wheels of Honkong), obok MTB Niner znalazł się w nim też producent rur Allite, który ma w swojej ofercie rury zbudowane w 91 procentach z magnezu. Być może więc stąd… Tyle teorii.
Jazda Vaast A/1
A/1 w kolorze zieleni stanął na starcie na oponach napompowanych do odpowiedniego ciśnienia. Widoczne spawy, do tego przede wszystkim klasyczne okrągłe rury, tradycyjna obejma podsiodłowa i wkręcany środek suportu. Na pierwszy rzut oka posłaniec z przeszłości, ale ci, którzy lubią sami grzebać przy rowerze, docenią podobnie przyjazne rozwiązania. Próbne podniesienie i rower ważący 9,2 kg, a więc przeciętnie, powędrował na rundę testową. I tam mógł zabłysnąć.
Rama jest sztywna, bez zastrzeżeń, umiarkowanie sportowa pozycja pasuje bardziej doświadczonym kolarzom. Jak na gravela wąska i niewiele na zewnątrz wygięta kierownica pasuje do tego obrazu, podobnie jak wyściełane, ale nie nazbyt miękkie siodło. Od strony ergonomicznej spójna propozycja, a kto chce zmienić sztycę, kierownicę czy mostek, może to łatwo zrobić sam. Technika oldschoolowa ma swoje zalety. Tylko jazda na stojąco wymaga przyzwyczajenia. Jeśli przesiadacie się z szosy, przednie koło znajduje się odrobinę dalej od kierownicy i reaguje mniej bezpośrednio. Płaski kąt widelca wynoszący 70,5 stopnia oraz geometria widelca sprawiają, że rower prowadzi się spokojnie, co w trudniejszym terenie może się podobać.
Vaast nadąża za obecnymi trendami, mimo konwencjonalnego wyglądu. Na ramie i widelcu jest miejsce aż na cztery bidony, także otwory na bagażniki i błotniki wskazują na wszechstronność sprzętu. Przy czym Vaast świadomie sugeruje użytkowanie raczej poza asfaltem. Jego napęd 1×11 pasuje do umiarkowanych prędkości, a rama jest kompatybilna także z szerszymi oponami 650B z górali. I na takich też kołach zresztą rower testowałem w słonecznej Italii w okolicach Andalo.
Podstawowe pytanie o materiał w terenie szybko przestaje mieć znaczenie. Magnez, 20 razy lepsze tłumienie drgań? Bez względu na to, co miało się pod tym kryć, przy oponach tubeless o szerokości 47 mm z ciśnieniem 2 barów nie ma znaczenia. Być może przeważa przyjemność z jazdy na rowerze, który został spójnie zbudowany i jest po prostu funkcjonalny. Pozostaje mieć nadzieję, że nie zostanie produktem niszowym.
Nawiasem mówiąc firma pierwotnie promowała go po prostu jako gravela, obecnie na stronie widnieje jako allroad, co o dziwo ma sens i sprowadza się do… nazwy. Być może magnez jako materiał ramy nie jest tu najważniejszy – istotniejszy jest fakt, że jest to rower bardzo prosty w obsłudze, który dobrze jeździ, w dodatku pozwala na montaż naprawdę wielu różnych opon.
Cena 12 600 zł
Masa roweru 9,2 kg
Info: vaastbikes.com