Kiedy na początku roku pisałem recenzję karbonowego gravela od Loca Bikes, już w pierwszym akapicie jarałem się zupełnie innym rowerem. Całe szczęście, że chociaż tego samego producenta. Stalowego gravela spawanego w kolaboracji z Kajak Custom, wskazywałem jako najciekawszy rower w ofercie wrocławskiej manufaktury. Zabranie tego roweru na plener filmowo-zdjęciowy do Hiszpanii, to był strzał w 10! Stalowa Loca kradnie każdy kadr i jest niekwestionowaną gwiazdą ekranu. Nawet tego w telefonie!
To nie są tanie rzeczy!
Jeśli kogoś ominęła całą historia, dlaczego ten rower jest wyjątkowy, to już tłumaczę. Na ramę składają się włoskie rurki Columbus Zona oraz produkowane w USA haki, główki sterowe oraz mufy suportów Paragon Machine Works. Wszystko spawane we współpracy z jedną z najbardziej uznanych osób tworzących ramy na zamówienie – Kamilem Uścieńskim z Kajak Custom. Na koniec możecie wybrać sobie customowe malowanie, które wykona ekipa Dreamworkers z Wrocka i jedynym ograniczeniem jest wasza wyobraźnia. Nic tu nie pachnie klepanym seryjnie rowerem, za którego tworzeniem stoją księgowi.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wypakowaniu roweru z kartonu, to malowanie. Cienkie rurki pokryte patchworkowym wzorem. Za design tego konkretnie odpowiada Tadek Ciechanowski. Ten projekt, albo pokochacie od pierwszego wejrzenia, albo… wybierzecie inny. Tu nie ma półśrodków.
Bez zbędnej matematyki
Geometria ramy szerokim łukiem ominęła bramkę z napisem „progresywne geo”. Rower jest bezczelnie krótki i wysoki w zestawieniu z aktualnymi trendami (reach dopiero w rozmiarze XL przekracza barierę 400mm). Ale to nic złego. Loca wskazuje, że „to najwygodniejszy rower jaki stworzyli, jeżeli planujesz długie przygody na rowerze”. Ten stalowy gravel doskonale poradzi sobie na ultramaratonach w bikepackingu czy po prostu na dłuższych, terenowych trasach – w miejscach gdzie twoja wygoda i wytrzymałość roweru mają pierwszorzędne znaczenie. Przyzwyczajenie do długich i niskich ram, wymaga chwili na oswojenie się z pozycją na rowerze i wyprostowaną pozycją jaką się zajmuje. Po kilku kilometrach stwierdzasz, że to nie takie głupie do bikepackingu – więcej można zobaczyć z głową podniesioną do góry. Przeszkadza jedynie zaczepianie czubkiem buta o koło przy ostrych zakrętach (lub ruszaniu) – w objeżdżanym modelu na parametr tire to pedal spindle mocno wpłynęła długa korba (175mm) przy rozmiarze M ramy.
Dla porządku, poniżej pełne GEO dla 4 możliwych rozmiarów w jakich występuje stalowa Loca:
Ficzery
Rower jako baza do bikepackingu, posiada wszystkie udogodnienia do uczynienia z niego muła. Mocowania 2 bidonów w głównym trójkącie, jedno pod dolną rurą. Pełna opcja na karbonowym widelcu (3 punkty mocowania) i gniazda na górnej rurze na przyśrubowania torebki. Do tego miejsce na pełne błotniki i/lub mocowanie bagażnika z tyłu. Deklarowany prześwit umożliwia montaż opon do 700x45c i to jest max, co tam zmieścicie. Zamontowane WTB Raddlery 700x44c nie pozostawiały wiele miejsca na błoto i każda grubsza opona, to proszenie się o zaklinowanie czegoś w tylnym trójkącie. Nie ma tu żadnych niestandardowych rozwiązań, no może poza ekstrawaganckim suportem w standardzie T47 (który osobiście uważam za świetne rozwiązanie) i grubaśną jak na gravela sztycą 30,9mm (to się nie pougina). Wewnętrzne prowadzenie przewodów sprawia, że rama z cienkimi rurkami wygląda czysto i schludnie.
Panie na lewo, panowie na podjazdy
Jedną z zalet budowania customowych rowerów w Loce, jest możliwość komponowania napędu wg własnych potrzeb (i budżetu!). W dostarczonym wariancie, napęd oparty był o sprawdzone komponenty Shimano GRX grupy RX800 w wariancie jednorzędowym, + upgrade o wózek i kasetę 10-50t od Garbaruka. To sprawdzone i bardzo dobrze działające rozwiązanie, które zapewnia duży zakres miękkich przełożeń. Zestaw niezbędny do bikepackingu w górach. W ofercie brakuje opcji nowoczesnych 12-rzędowych elektronicznych grup Srama, ale w tym konkretnym wypadku, nie powinnismy się tym przejmować – nikt nie wybiera się na koniec świata z przerzutką na prąd!
Nieodkryte właściwości stali
To nie jest recenzja. Kilka dni w Hiszpanii, ustawka, commuting, czy weekendowe podróżowanie po górach, to za mało, aby solidnie przetestować rower. To będą wrażenia z jazdy. Pierwszej, trzeciej i kolejnej.
Przyznaję. Przezornie wyrzuciłem oczekiwania, ze magiczne właściwości stali zamienią mój gravelowy świat gruzu w gładkie loty. Mając 40 lat zwyczajnie nie wierzy się w takie rzeczy. To sztywny gravel bez żadnej amortyzacji i nawet jeśli rzeczywiście materiał z jakiego zbudowana jest rama wspiera komfort, to nie może się równać z hydraulicznym tłumieniem obecnych amortyzatorów (Future shock 2.0 czy Rock Shox Rudy). Ale to wcale nie znaczy, że przyjemnie nie jest – rower pozwala szybko na zajęcie wygodnej pozycji, krótka rama z długim mostkiem wspierają strome podjazdy, bez konieczności sięgania daleko do klamek. Miękko skomponowany napęd, zachęca do statecznego kręcenia, bez walki i przepychania na stojąco.
Najciekawiej jest w dół. Na stromych i trudnych technicznie singlach, rower jest zwrotny, łatwy do manewrowania balansując ciałem.
Nawet obwieszony bikepackingowymi tobołami, pozwalał w pełni kontrolować zjazd po gliniastych zboczach wąwozu. Szybkie odcinki w dół, wymagają jednak uwagi i koncentracji, bo rower łatwo wytrącić z toru jazdy.
Zamiast podsumowania
Mimo, że nie jest łatwo określić grupę docelową tego roweru, to jestem przekonany, że nie zabraknie chętnych do jego zakupu. W testowanej konfiguracji z napędem Garbaruka, lekkimi aluminiowymi kołami VYTYV GCX na piastach dt350 kosztuje 16 248 zł. Więc nietanio. Waży dobrze pod 10 kg i niewiele jest potencjału do urywania. Więc nielekko. Ma wygodną i wspierającą długie dystanse pozycję, ale dla szukających komfortu, dzisiejsze gravele oferują go dużo więcej.
Ale… to obłędnie wyglądający rower w którym można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Rower dla indywidualistów kupujących sercem, nie excelem. Udana próba stworzenia wyjątkowego projektu w Polskich warunkach rynkowych, który jest skazany na sukces. Bo ludzie chcą jeździć na takich rowerach! Loca Bikes – robicie to dobrze!
Gdybyście chcieli pomacać i pojeździć na stalowej Loce o której tu piszę, to obecnie stacjonuje w Warszawie na Saskiej Kępie, ul. Styki 11A w serwisie rowerów i sklepie – Bicykleta.pl