/

Test Anty Gravel CRE

7 minut czytania

Rowery custom mają to do siebie, że można je stworzyć od podstaw. W przypadku warszawskiej Anty oznacza to także wybór materiału ramy, nic więc dziwnego, że równolegle ze stalówką sprawdziliśmy i karbonowego gravela CRE. Ba, nie tylko tyle, bo by odkryć jego prawdziwą naturę, eksperymentowaliśmy dodatkowo z komponentami przykręcanymi do ramy. Dokładnie tak, jak mógłby zrobić klient.

Karbonowa rama Anty CRE

Anty, przedtem znana jako Antymateria, ma długą tradycję składania rowerów, a do tej pory najbardziej znana była z modeli stalowych. Gravel na takiej ramie, trzeciej już generacji, to propozycja do turystyki lub do miasta, a sam jej szkielet powstał na podstawie uwag Anty, co sprawia, że choć klasyczny, jednocześnie pozostaje zgodny z aktualnymi standardami technicznymi. Nasz test stalówki znajdziecie tutaj.

Karbon, w przeciwieństwie do niego, póki co Anty nie produkuje i nie robi z tego tajemnicy. Dlatego też, podobnie jak drugi a modeli karbonowych CRA, sięgnięto tu po sprawdzone wytwory chińskiej Carbondy.

To sprawia, że dostajemy ramę, która została sprawdzona przez kilka innych firm, bo występuje też pod innymi nazwami. Taka jest natura ram tzw. „open mold”, choć bardziej powinno to oznaczać „open design” – oryginalny producent udostępnia tu podstawę do budowania dla wszystkich chętnych, nie zastrzegając dla nikogo wyłączności. Co też powoduje, że rama jest tańsza niż byłby to produkt bardziej spersonalizowany.

W tym momencie zwykle pojawia się pytanie – dlaczego nie kupić bezpośrednio od producenta? Odpowiedź brzmi…. to skomplikowane. Niższa cena kusi, ale i riserch hasła „Carbonda 696” przynosi różnego typu odpowiedzi, nie zawsze jednoznaczne. Choćby fakt, że identycznie wyglądający produkt widnieje też w katalogu innego producenta Flyxi. Albo problematyczne reklamowanie usterek na odległość, związane z odległym, egzotycznym zakupem. Tych wszystkich „ansów” unikniecie, jeśli kupicie rower w sklepie, także serwis i gwarancję będziecie mieli na miejscu. Wraz z wszystkimi prawami europejskiego konsumenta. Dodatkowy plus to fakt, że Anty dzięki trzem sklepom w Warszawie i Wrocławiu oddaje też do dyspozycji chętnych flotę testową, można więc sprawdzić sprzęt osobiście, a nie domyślać się, jak jeździ na postawie cyferek.

Wolicie filmy niż czytanie? Recenzję video znajdziecie poniżej:

Detale mają znaczenie

Rama modelu CRE została wybrana nieprzypadkowo, bo ze względu na jej wszechstronność. Do wyboru mamy pięć rozmiarów, od 49 do 58 cm, w dodatku jest na tyle lekka – 1200 gramów dla samej ramy, 450 gramów dla widelca, jak podaje producent – że pozwala zbudować to ważący niewiele rower bez sięgania po egzotyczne, a tym samym drogie komponenty. Co to oznacza konkretnie? Nasz rower na Shimano GRX 1×11 ważył bez pedałów 9 kilogramów i to pomimo tego, że miał opony o szerokości 45 mm i aluminiowe kierownicę czy sztycę. Jedyny zabieg odchudzający stanowiły karbonowe koła Antyogniwo Race, o masie lekko przekraczającej 1300 gramów.

Sama rama może się pochwalić przy tym imponującym wyposażeniem, które pozwala przykręcić do niej niemal wszystko, co się wymyśli. Bogaty jest zestaw otworów na koszyki na bidony – aż trzy, poza tym mamy dwa na rurze górnej na paśnik i kolejne na tylnym trójkącie na błotniki i bagażnik.

Jeżdżący też w ultra, albo uprawiający ambitny bikepacking, docenią też fakt, że na widelcu znalazł się zestaw otworów po trzy z każdej ze stron, co bardzo ułatwi przyszłościowo pakowanie (karbonowe widelce bez otworów nie lubią objem, a tym samym bagażników). Jakby tego było mało, na rurze podsiodłowej są też otwory do mocowania przedniej przerzutki – gdyby ktoś zażyczył sobie napędu z dwoma zębatkami w korbie.

Swoista kropka nad i to miejsca na opony i gwintowany, przyjazny w serwisowaniu środek suportu. Jakie opony się mieszczą? Oficjalnie na kole 28 cali 50 mm! I nasze eksperymenty z gumami 45 mm potwierdzają, że miejsca jest naprawdę dużo. Przy zastosowaniu mniejszych kół – a rower oficjalnie akceptuje też 650b – ta szerokość rośnie do 2,1 cala, co w przeliczeniu na milimetry daje ich 53!

Specyfikacja roweru testowego

We wrażeniach z jazdy koncentrujemy się na ramie i kołach, bo wszystkie rowery Anty powstają na podstawie indywidualnego zamówienia. Tu, tak jak już wspomniałem, dostaliśmy w zestawie Shimano GRX 1×11 z serii 800, z zębatką 40 z przodu i trybem 11-42 z tyłu, czyli typowe zastawienie. Pozostałe komponenty stanowiły jednolitą propozycję, z mostkiem, kierownicą z flarą, sztycą i siodłem PRO.

Seryjnie w rowerze były opony Continental Terra Trail o szerokości 40 mm, z twardą mieszanką. W testówce od razu były zalane mlekiem.

Konfigurator pozwala wybrać także karbonowe koła na Antyogniwo na dwóch poziomach zaawansowania i wagowych – tu trafił lżejszy z nich, czyli Race. Podobnie jak inne pozycje w konfiguratorze także ta oznacza zmianę cenę, tu najlepiej opcje przeklikać samemu. I tak np. dodanie tego wariantu kół to plus 2000 zł. Dla przypomnienia – cena roweru, w zależności od konfiguracji, waha się od 12000 do 17000 złotych. Nasz egzemplarz kosztuje koło 14000 zł.

Geometria Anty Gravel CRE

Geometria roweru to propozycja zdroworozsądkowa, uśredniona, beż udziwnień i ekstrawagancji. Rozmiar nominalny S (52 cm) jest przy tym duży, co przejawia się zarówno w samej długości ramy – zasięg 575 mm/długość 535 – jak i jej wysokości. Osoby, które zazwyczaj wybierają S tu śmiało mogą sparwdzić także mniejszy XS, który może okazać się lepszy. Miejsce na duże opony uzyskano w ten sposób, że wydłużono tył – tylny trójkąt ma 435 mm. Przód ramy jest na tyle długi, że w parze z kątem widelca wynoszącym 71 stopni nie zaczepia się butem o koło w ostrych zakrętach.

Jeśli porównamy geo Anty z innymi rowerami dostępnymi na rynku, to najłatwiej zauważyć różnicę w wysokości środka suportu, większej niż w wielu modelach. To dzięki temu w ramie bez problemu można użyć mniejszych kół, bez zaczepiania korbami o ziemię. A po co? Choćby po to by wsadzić w nią pancerne, mniejsze koła, które bezproblemowo zniosą tysiące kilometrów pod dużym obciążeniem.

Jak jeździ Anty Gravel CRE?

Twardo. To mogłaby być najkrótsza recenzja ever, ale taka nie była, bo po pierwszym wypadzie w teren byliśmy zaintrygowani, z czego ta twardość wynika. Z mityczną sztywnością ram – tak pożądaną w rowerach szosowych – jest ten problem, że w terenie niekoniecznie jest zaletą. Wiedzą to i zawodnicy DH, specjalnie zaplatający elastyczne koła z ledwo naciągniętymi szprychami, wiedzą i gravelowcy, którzy wjadą w trudniejszy teren, typu hałdy na ustawkach ETNH.

W fabrycznej konfiguracji rower wykorzystywał wszystkie właściwości samej ramy, która jest po prostu sztywna. Bardzo dobrze przyspieszając i trzymając kierunek – kłania się wydłużony rozstaw kół (1025 mm w rozmiarze S), który temu sprzyja. Dopóki nawierzchnia była dobre, same zalety. Żaden z komponentów jednak nie miał własności tłumiących. Kierownica fabrycznie owinięta cienką owijką pozwalała zająć pozycję aero, także siodło pomaga Pro pomaga w sportowej jeździ z przygięciem pleców.

Nic więc dziwnego, że Justyna, główna użytkowniczka – dla mnie samego rama była minimalnie za duża, a jestem 3 cm niższy (172 vs. 169 cm) – stwierdziła że „to najtwardsza szosa na jakiej jeździła”.

Eksperymenty zaczęliśmy od zmiany siodła na customowe, zrobione dla niej Posedla. Efekt był zauważalny – to w końcu druk 3D idealnie dobrany do indywidualnej anatomii – ale to jeszcze było nie to. Eksperymentowaliśmy więc ze sztycą VCLS Ergona – tu efekt zależy od wyciągnięcia, bo tylko wówczas karbonowe „pióra” działają jak resory, a te nie było potężne. Finalnie zmieniliśmy opony – i to okazał się strzał w dziesiątkę!

Nowe Vulpine S WTB z lekko toczącą się mieszanką, o szerokości 45 mm, okazały się idealnie pasować do charakteru roweru. Na tyle, że Justyna poważnie zaczęła rozważać zabranie go na start Bohemian Border Bash Race, a to nie przelewki – 1400 km i 25 000 metrów w pionie!

Odpowiednie koła (ptaszek odhaczony w konfiguratorze), plus opony i dostajemy rower, który pozostaje sztywny i jednocześnie sunie jak przecinak przez teren. I nadal mamy wrażenie, że nie tracimy energii, wykorzystując zalety tkwiące w konstrukcji. To jeszcze jeden z plusów indywidualnego komponowania roweru.

A seryjne gumy Continentala z prostszą mieszanką? Będą dobre na słabsze warunki terenowe, dla kogoś kto jeździ dużo przez cały sezon. Twarda miesznka dobrze wgryza się w błoto, a guma zużywa powoli. Jednocześnie opory toczenia są zauważalnie wyższe.

Jeśli na nich zostaniecie, zmieńcie koniecznie owijkę – najlepiej od razu przy zamówieniu – która super wygląda, pasująca do reszty roweru i jest odblaskowa – ale cienka i śliska. Grubszy model Ergona czy Supacaz poleca się na odciski.

Podsumowanie

Anty wprowadzając do oferty model CRE na sprawdzonej ramie pokazuje, że customy mają sens, bo można skroić rower pod siebie. Jednocześnie poszerzając własną ofertę o model bardzo uniwersalny. W zależności od osprzętu możemy mieć tu niemal każdy typ roweru gravelowego. Ba, potrzeby i fantazja pozwala go z czasem modyfikować! Start w zawodach a w kolejny weekend wyprawa? Tu jak najbardziej jest to możliwe. I w obydwu przypadkach nie będzie trzeba uciekać się do zgniłych kompromisów.

Pełną kolekcję znajdziecie na antymateria.com

Redaktor naczelny Magazynu BIKE.
Dla ETNH dzieli się ogromnym doświadczeniem w branży pisząc o gravelach.

Ciągle w siodle, bez względu na to, czy był to kiedyś rower XC, czy częściej gravel jak obecnie. Nie boi się zmian i nowych wyzwań.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzednia hstoria

Recenzja opony Challenge Getaway XP

Następna historia

Bohemian Border Bash Race – w poszukiwaniu granic 

Ostatnie autora

Test Trek Checkmate SLR 7 AXS

Zaczęło się niewinnie. Kiedy spytałem Treka o możliwość wykorzystania szosowego Domane do startu w wyścigach gravelowych…

0
Would love your thoughts, please comment.x