Były prototypy upolowane przez nas latem, była oficjalna jesienna prezentacja kolekcji 2024, a w końcu są wersje seryjne nowych aluminiowych Eskerów Gen 2. Mamy dla was wszystko, co chcielibyście wiedzieć, a nie boicie się zapytać! Najlepsze na początek – do wyboru będą trzy modele, czyli 6.0, 5.0 i 2.0, każdy z nich w dwóch wariantach kolorystycznych. Tym samym niemal każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Obiektywnie rzecz biorąc dla przeciętnego użytkownika rowerów nie ma żadnych argumentów za tym, by jego sprzęt był wykonany z karbonu. Rzeczywista przewaga ram kompozytowych sprowadza się do niższej masy, ale ta okupiona jest wyższą ceną i podatnością na uszkodzenia. Karbon jest lekki i wytrzymały, ale wystarczy pech, typu uderzenie poprzeczne rury o krawężnik – bo akurat rower objuczony sakwami stał oparty pod sklepem – i jechać dalej się nie da. Dlatego też w przypadku graveli przeznaczonych do bikepackingu i do użytku na co dzień to “stare, dobre” aluminium sprawdza się doskonale. Ramy są lekkie, a jednocześnie wytrzymałe. Jeśli dodamy do tego jeszcze nowoczesne rozwiązania techniczne ułatwiające życie, dostajemy sprzęt taki jak nowe aluminiowe Eskery drugiej generacji, bo tak należy czytać oznaczenie Gen 2. Podkreśla ono także czerpanie z doświadczeń poprzedniej, tak popularnej w Polsce serii.
Wszystko co potrzebne i konieczne
Cała seria aluminiowych Eskerów 6.0, 5.0 i 2.0 oparta jest na tej samej ramie Gen 2, modele różnią się osprzętem. To rama, zaprojektowana i przetestowana w Polsce, jest w nich najważniejsza. I tu ludzie odpowiedzialni za rozwój produktu bardzo się postarali o dopracowanie detali, także tych pozornie mało istotnych. Mocowanie do podpórki zintegrowane w ramie? Pomysł pozornie abstrakcyjny a jakże oczywisty, gdy chce się postawić bezpiecznie rower – kłania się już wspomniane parkowanie pod sklepem. Mała rzecz a cieszy, a takie usprawnienia się docenia. Nawet jeśli nie każdy z nich skorzysta.
Geometria
Wszystko zaś zaczęło się od geometrii, jej niuanse dopracowywano także podczas wyścigów – dla przypomnienia to na Szuter Masterze w Kamiennej Górze po raz pierwszy zauważyliśmy, że KROSS szykuje coś nowego i specjalnego. Nowa geometria wpisuje się w aktualne trendy, które z jednej strony mają sprawić, że rowery łatwiej się prowadzą, a z drugiej nie stracą jednak sportowego charakteru, za który tak gravele lubimy. Brzmi jak kwadratura koła, ale pamiętać trzeba, że gdyby po prostu chodziło o “dzielność bojową” w terenie, to zawsze też można wybrać hardtaila MTB! Tak więc kilka milimetrów tam więcej, tam mniej, czy drobna modyfikacja kąta mają znaczenie. A tu, przynajmniej teoretycznie, bo jeszcze nie mieliśmy okazji na rowerach jeździć, lekcja została odrobiona.
Zmiany w stosunku do poprzedniej generacji obejmują:
- wydłużenie wymiaru Reach (zasięg) we wszystkich rozmiarach ramy, czyli urósł przedni trójkąt roweru. Dla przykładu w rozmiarze L jest to o 22,2 mm więcej,
- tylny trójkąt jednocześnie uległ skróceniu o 5,7 mm,
- podniesienie wymiaru Stack, czyli wysokości główki sterowej – we wspomnianej L’ce o 16,4 mm,
- obniżenie środka suportu, co ma skutkować jeszcze bardziej stabilną jazdą, bo środek ciężkości wędruje w dół o 5 mm,
- kąt widelca uległ wypłaszczeniu o 1,5 stopnia, co wraz z wydłużeniem przodu ramy i wzrostem rozstawu kół ma sprzyjać stabilności prowadzenia.
Kropka nad i, podkreślająca uniwersalność roweru to obniżenie przebiegu rury górnej, tym samym większy jest tzw. przekrok – czyli odległość od wrażliwych części ciała do wspomnianej jakże twardej powierzchni. Pomyślano też o tych, którzy lubią komfort, rama jest nie tylko przystosowana do montażu sztycy teleskopowej, przydatnej na zjazdach, ale i do widelca amortyzowanego w przyszłości. Oryginalny, seryjny i karbonowy, ma specjalnie dobraną długość, tak, by po zmianie na “uginacz” o skoku 30 mm nadal zostały zachowane oryginalne właściwości jezdne.
Drobna sugestia na marginesie – do roweru idealnie pasowałaby sztyca typu Post Moderne, która operuje oprócz “windy” także 25 mm amortyzowanego skoku.
Bikepacking nie tylko w tle
Fantazja ludzka nie ma granic, a już na pewno dotyczy to tego, co zabrać ze sobą na wyprawę, zarówno tę dużą, jak i małą. Nowy Esker Gen 2 jest do tego odpowiednio przygotowany, bo otworów montażowych w ramie i widelcu jest tyle, że trzeba bardzo się postarać, by wyczerpać ich listę. Ale spróbujmy:
- 4 na rurze dolnej, by zamontować koszyk na bidon w pasującym miejscu, uwzględniającym także torbę pod rurą górną,
- 2 na rurze podsiodłowej,
- 2 na rurze górnej na przegryzki, tzw. torebkę bentobox (funny fact – nazwa pochodzi od japońskich pudełek na drugie śniadanie!),
- kolejne 2 pod rurą dolną, np. na dodatkowy koszyk na bidon albo zestaw narzędzi,
- 5 gotowych otworów pod bagażnik/błotniki w ramie i widelcu,
- 2 na stopkę w tylnym trójkącie.
Rower od razu został zaprojektowany tak, by można było użyć napędów z jedną lub dwoma zębatkami z przodu – dlatego hak do przerzutki przedniej można zdemontować, gdy nie jest potrzebny. Perspektywicznie też przewidziano miejsce na opony do 50 mm. Bo dlaczego nie? Obładowany sprzęt trzeba też w jakiś sposób zatrzymać, więc zadbano i o ten element – rama akceptuje tarcze 140/160 mm, widelec 160/180 mm, co także cieszy.
ICR zaś to kryptonim, który warto zapamiętać, a oznacza… prowadzenie wewnętrzne linek i przewodów w ramie i widelcu, użyte w Eskerach Gen 2. To nasza ulubiona wersja integracji, bo oparta na specjalnych sterach, co pozwala uniknąć zbędnych dziur w samej ramie. I jednocześnie zachować klasyczną kierownicę i mostek, co ułatwia regulację i serwisowanie. Nie lubicie przewodów? ICR dla chętnych zostawia możliwość zmiany na system z ukryciem ich w 100%.
Esker Gen 2 – 6.0, 5.0 czy 2.0?
Ta sama rama, dostępna w czterech rozmiarach od S do XL, ale trzy różne specyfikacje. I tu KROSS postawił z jednej strony na sprawdzonego konia, czyli dwa warianty Shimano GRX 2×10 i 2×11, ale też na nowość – napęd Microshift Sword 1×10. Wybór jest więc duży, sprowadza się z jednej strony do indywidualnych preferencji i potrzeb, a z drugiej strony do budżetu, jakim dysponujemy. Wszystkie trzy modele mają mocne argumenty na swoją rzecz. Czym się różnią zobaczcie poniżej:
Esker 6.0 Gen 2 za 7999 zł – jeśli zależy wam szczególnie na gęstym zestopniowaniu przełożeń warto zainteresować się tą wersją, bo ma napęd 2×11 Shimano GRX, włącznie z korbą Japończyków. Obraz uzupełniają wygodne siodło i owijka Fizika oraz obręcze DT Swiss G540 (24 mm i 28 otworów) ze specjalnej gravelowej serii, a także opony WTB 45 mm. Oczywista oczywistość – ten rower łatwo jest przerobić na zestaw bezdętkowy.
Esker 5.0 Gen 2 za 6999 zł – tu dostajemy szeroki zakres przełożeń, bo sprawdzone 2×10 Shimano GRX z korbą FSA 46/30 oraz hamulce hydrauliczne. Środkowy model serii oznacza wygodne siodło i owijkę Fizika oraz opony WTB o szerokości 45 mm i obręcze DT Swiss R500 pod system tubeless.
Esker 2.0 Gen 2 za 4999 zł – napęd Microshift Sword 1×10 ma nowe, poprawione ergonomicznie manetki i przerzutkę z tłumikiem drgań. Teoretycznie z tyłu jest tylko 10 biegów, ale tryb 11-48 oferuje w parze z korbą o 40 zębach z przodu ich szeroki zakres. Hamujemy mechanicznymi Tektro, obręcze o wewnętrznej szerokości 25 mm można zalewać mlekiem.
Wybór jak zwykle należy do was. Wszystkie pozostałe detale, w tym kompletną specyfikację, znajdziecie na kross.eu/pl/rowery/gravel