Zaraz po tym, jak wrzuciliśmy nasze pierwsze wrażenia z jazdy na nowej grupie Sram Apex AXS 1×12 i testów w USA, zbudowaliśmy też rower na wariancie XPLR zestawu Amerykanów. Zakładając, że przeprowadzimy test długodystansowy. Po niemal 1000 kilometrów w bardzo różnych warunkach podsumowanie może być jedno – jest nuda, nic się nie dzieje! A rower i sprzęt naprawdę nie mają lekko.
Po pierwszych kilkuset kilometrach zrobiło się bardziej poważnie i szybciej, bo Apex AXS 1×12 trafił na wyścigi. Najpierw na imprezę UCI Gravel World Series do Świeradowa – gdzie było górzyście i bardzo szybko, za to sucho.
Następnie pod nogą tej samej użytkowniczki Justyny Jarczok stanął przed większym wyzwaniem, bo długim dystansem Galicja Gravel Race. Niemal 500 km na raz, przejechane tzw. longiem, czyli bez spania? To brzmi poważnie! I wiadomo, że przy tego typu nastawieniu lepiej byłoby nie mieć żadnych problemów ze sprzętem, bo ostatnia rzecz, o której się marzy jadąc niemal dobę bez przerwy, to problemy ze sprzętem.
I… cel został osiągnięty. 428 km zostały pokonane w czasie minimalnie dłuższym niż 23 h, nasza customowa Loca, a więc i nowy Sram Apex AXS XPLR nie sprawiły żadnych problemów. Godne odnotowania jest tylko głośna praca napędu pod koniec – nic dziwnego, w czasie jazdy padało i to konkretnie.
Stan sprzętu tuż za metą widzicie poniżej. Ciekawostka – nowy Garmin Edge 840 Solar po 23 h nawigacji nadal pokazywał kilkanaście procent naładowania! Nawiasem mówiąc Justyna była 4, ze stratą… 3 minut do 3 miejsca, po 23 godzinach walki. Gratulujemy!
W planach już kolejne wyścigi, będzie więc i cd. naszego testu! Póki co wrażenie jest jedno – całość działa bardzo podobnie i równie dobrze co wyższe grupy. Nuda, nic się poza tym nie dzieje!
