/

Test Rondo RUUT AL1 G3

7 minut czytania

Kiedy to minęło? Zaledwie kilka lat temu marka Rondo pokazała światu co to gravel, a dziś dostaliśmy do rąk już trzecią generację modelu RUUT w wersji aluminiowej. Sprawdziliśmy w praktyce, czy nadal ekipa z Trójmiasta trzyma rękę na pulsie najmodniejszej dyscypliny rowerowej i przeciągnęliśmy sztukę w maskującym, zielonym malowaniu po polach i lasach. Co z tego wyszło możecie przeczytać w tekście poniżej i zobaczyć na filmie.

Background

Pierwsza prezentacja Rondo, launch marki na Kaszubach, miał miejsce w 2017 roku. Byłem tam, by się dowiedzieć, jak w ogóle powstała. Tekst możecie znaleźć tutaj, ale najważniejsza informacja jest taka – Szymon Kobyliński wraz z Tomkiem Cybulą (który „w poprzednim życiu” na scenie był dźwiękowcem Blendersów, bandu Szymona) stworzyli rowery pod siebie, bo takich zwyczajnie na rynku nie było. Przypomnienie – w 2017 roku gravel nadal był „marketingowym wymysłem z Ameryki”, gdzie parę osób uparło się, by jeździć po szutrach. Ale Kaszuby to szutry, Trójmiasto to… góry w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, a 7 Anna, firma Szymona, powołała do życia także NS Bikes. To piorunująca mieszanka, która dała światu też Rondo.

Własna filozofia projektowania

Dziś Rondo to dla wielu osób synonim gravela, a nazwa jest powszechnie rozpoznawalna. Jednocześnie tło się zmieniło, bo podobnych rowerów jest na rynku bardzo wiele. Ba, chyba trudniej wymienić markę, która ich nie ma, niż taką która dodała je do kolekcji. Bez wątpienia to najpopularniejszy typ sprzętu. Tym trudniej na tym tle się wyróżnić. A jednak Rondo konsekwentnie dba o to, by jego sprzęt był inny niż konkurenci. Ba, jest w stanie na tym polu konkurować z gigantami z branży.

Z jednej strony jest to wyjątkowa stylistyka – najlepszy przykład to najnowszy karbonowy RUUT CF – z drugiej rozwiązania techniczne. Widelec TwinTip z wstawką pozwalającą na modyfikacje geometrii to znak rozpoznawczy marki, znajdziemy go także w nowym aluminiowym RUUCie. A jednak i ten model ma coś wyjątkowego w sobie – multitoola ukrytego pod środkiem suportu! Wyróżnij się albo zgiń – to motto nic nie traci na swojej aktualności.

Warunki testowe

Sprzęt testowaliśmy zgodnie z przeznaczeniem i przekonaniem, że gravel to rower uniwersalny. Poza jazdami po naszych, wrocławskich wałach – które w 90% pokryte są znakomitej jakości szutrami – byliśmy m.in. w Dolinie Bobru, by przemierzać mniej przetarte szlaki.

Dolina Bobru to prawdziwy raj dla fanów przygody, nieoczekiwanie górska, jak na wielkość rzeki, z głębokim, miejscami dzikim wąwozem, wzdłuż którego prowadzi kilka szlaków. Szczerze mówiąc i na MTB jest tam co robić. Nie zmienia to faktu, że jest to idealny poligon testowy dla sprzętu, podobnie jak i własnej kondycji.

Rower w rozmiarze M testowaliśmy we dwójkę – jesteśmy zbliżonego wzrostu (169/172 cm), wystarczy tylko skorygować wysokość siodła. W tym samym czasie testowaliśmy też inny produkt NS Bikes, najnowszą generację RAGa+ – test znajdziecie tutaj – w tych samych warunkach. Mieliśmy więc też interesujące porównanie możliwości sprzętu „z tej samej stajni”.

Detale testowanego sprzętu

Nowa, już trzecia generacja Rondo, wyróżnia się od razu za sprawą ramy, w której zerwano z dotychczasowymi kształtami i rozwiązaniami. Generalnie kolekcja Rondo jest obecnie bardzo rozbudowana, bo oprócz wyboru różnych materiałów ram – od tytanu, przez stal, aluminium po karbon – można też sięgnąć po różne generacje rowerów. Tuż obok tym samym znajdziecie także drugą generację aluminiowego RUUta (to ta z wygiętymi tylnymi widełkami) i trzecią, testowaną.

Nie sposób ich jednak pomylić, bo najnowszy RUUT ma mocno obniżone widełki tylne – zarówno podsiodłowe, jak i łańcuchowe, oraz ukryte w ramie przewody i pancerze, które wchodzą przez stery w ramie. Centrum roweru stanowi kuty środek suportu, który przechodzi w podsiodłówkę i „robi” miejsce na koło z tyłu, dzięki czemu mieszczą się opony do 47 mm szerokości (koło 28 cali) lub 50 mm (koło 27,5 cala).

Rower dostępny jest w trzech różnych różnych wariantach wyposażenia, ten nasz to wariant podstawowy, z grupą SRAM Apex 1×11 z hydraulicznymi hamulcami, kosztujący oficjalnie 9599 zł. Pomyślano, co jest bardzo sprytnym zabiegiem, jednak także o wariancie z całkowitym schowaniem przewodów (AL0 G3 za 10999 zł), jaki z dwoma zębatkami z przodu (AL1 2x G3 za 9999 zł).

Komponenty, obok własnych, sygnowanych Rondo, takich jak sztyca, mostek czy kierownica, to produkty markowe – siodło Selle Italia X, czy opony Pirelli Gravel Adventure o szerokości 40 mm. Grupa Apex 1×11 została uzupełniona o tryb Microshift (11-42 z) i korbę Rondo z zębatką 42 z.

Rower gotowy do jazdy, bez pedałów, waży minimalnie mniej niż 10 kg, na dętkach, bez pedałów.

Geometria RUUT AL1 G3

Rower jest dostępny w pięciu rozmiarach ramy, z tym że najmniejszy XS jest na mniejszych kołach 27,5 cala. Nawet jeśli rower wygląda radykalnie inaczej, to pod względem kątów od poprzedniego różni się praktycznie wcale, bo tylko widelec jest wypłaszczony bardziej o pół stopnia do wyniku 71, podsiodłowa nadal leży pod kątem 73 stopni. Za to rower urósł, wydłużył się główny trójkąt ramy – w rozmiarze M jest to 13 mm, jeśli spojrzymy na zasięg, proporcjonalnie skrócił się mostek, by zachować tę samą pozycję użytkownika. Minimalnie urosła główka sterowa, bo o 10 mm, ale pozycję nadal można nazwać czysto sportową. Z punktu widzenia klasycznej geometrii szosowej wszystko co ma stosunek Stack/Reach poniżej 1,5 za takie też jest uważane. W naszej testówce ta magiczna liczba wynosi 1,44 w dolnym, łagodniejszym ustawieniu wstawki TwinTip. Po jej przełożeniu uzyskujemy wynik 1,40!

Uwaga – przy naszym wzroście możliwe byłoby też wybranie rozmiaru S ramy, byliśmy obydwoje na granicy obydwu. Rondo sugeruje do 172 cm wzrostu właśnie S, tu dużo zależy od indywidualnych preferencji.

Wrażenie z jazdy

Wspomnienie o geometrii powyżej nie było przypadkowe, bo pozwala domyślać się, jeszcze przed zajęciem miejsca za kierownicą, jak nowe Rondo jeździ. Przyznać trzeba, że oszukuje przy tym odrobinę wyglądem, przede wszystkim za sprawą płaskiego ustawienia rury podsiodłowej, która robi wrażenie, jakby geometria była zdecydowanie inna niż porzednika, bo ta rura zaczyna się przed środkiem suportu. A rower, jak niemal każde Rondo, to maszyna sportowa, nawet jeśli tu wyhamowana przez wyższą masę niż modeli karbonowych. Pod względem geometrycznym zrobiono przy tym krok do przodu, podążając za obecnymi trendami, bo rower urósł we właściwym miejscu, przez wydłużenie ramy i skrócenie mostka. To samo robią obecnie praktycznie wszystkie renomowane marki. Dzięki temu w terenie uzyskujemy większą stabilność prowadzenia, ale rower nadal bardzo dobrze skręca, tym samym udało się pogodzić pozornie sprzeczne właściwości. I uwaga – podobne wydłużenia powoduje, że znika zmora wielu, czyli obawa o zaczepianie butem o przednie koło przy ostrych zakrętach!

Tradycyjnie przy tym zmiana geometrii TwinTip to opcja dla twardzieli – pozycja ze skróceniem widelca i wyostrzeniem geometrii spodoba się przede wszystkim szosowcom, przyzwyczajonym do ostrych kątów, dla reszty pozostanie ciekawostką.

Jeśli chodzi o wyposażenie Rondo to sprawdzona klasyka. Napęd 1×11 Apex z hamulcami hydraulicznymi działa, a zakres przełożeń z trybem 11-42 w 90% sytuacji jest wystarczający. Rower ma przy tym dobrze dobrane szerokość kierownicy (i jej flarę), przyczepną owijkę i wygodne siodło, a takie detale zawsze są w cenie. Flara plus wydłużenie roweru sprawiają, że jazda w ternie jest stale pod kontrolą. Jeśli ktoś często podjeżdża strome rzeczy, polecamy lekkie przesunięcie siodła na szynach do przodu, bo przy mocnym wyciągnięciu sztycy przesuwa się ono do tyłu (kąt podsiodłówki się kłania), wówczas dociążenie przodu będzie lepsze.

Z seryjnego wyposażenia najlepiej od razu… zrezygnować z dętek, ubędzie niemal pół kilograma, to zawsze się czuje, a przyszłościowo warto zainwestować w opony o bardziej miękkim bieżniku. Użyte gumy Gravel Adventure są trwałe, ale dość twarde, w trudnym terenie przyczepność nie jest ich dobrą stroną.

A przybornik? Podobnie jak mnogość otworów montażowych na ramie, na początku się go nie docenia, a potem zastanawia, jak dało się bez niego żyć. Nie sposób go zapomnieć, jest zawsze pod ręką. A do tej ramy można przykręcić spory, podróżny kram, to także jej zaleta. Błotniki do jazdy na co dzień także!

Podsumowanie

Liczy się wnętrze, powiadają, a nowa generacja aluminiowego Rondo zyskuje po bliższym poznaniu. Niepozorny, maskujący kolor ramy kryje dopracowano geometrię oraz multitoola, który potrafi uratować w trudniej sytuacji. I jeszcze coś – cena internetowa oscyluje wokół 8000 zł, co sprawia, że rower dobrze wypada na tle kosztującej podobnie konkurencji. Jednocześnie wyróżniając się nietypowym kształtem ramy i przygotowaniem do transportu akcesoriów.

Info: rondo.cc

Redaktor naczelny Magazynu BIKE.
Dla ETNH dzieli się ogromnym doświadczeniem w branży pisząc o gravelach.

Ciągle w siodle, bez względu na to, czy był to kiedyś rower XC, czy częściej gravel jak obecnie. Nie boi się zmian i nowych wyzwań.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzednia hstoria

Recenzja buty Crankbrothers Candy Lace

Następna historia

Po trzykroć Wanoga? No, ba – a nawet więcej!

Ostatnie autora

Test NS Bikes Rag+ 3

Aż nie chce się wierzyć, że pierwszą wersję Raga+ od NS Bikes testowałem w 2018 roku!…

Test KTM X-Strada Master

Tradycja tradycją, ale kierunek musi się zgadzać, a w przypadku serii X-Strada KTM jest to sport! Jak…

0
Would love your thoughts, please comment.x